Dzisiaj rozpoczęłam 27 tydzień, 7 miesiąc, i III trymestr <3
Cholera! Zostały mi już tylko trzy miesiące, aby nacieszyć się brzuszkiem... Mam wrażenie, że to za mało! Naprawdę wspaniale jest być w ciąży :) Jesteśmy my i nasz brzuszek, i jest cudownie. I chociaż nie mogę doczekać się naszego Błaszczyniątka, które było chciane i planowane, to tak zwyczajnie boję się, pierdyliarda spraw... Tak wiele się zmieni, jak sobie z tym poradzę? Wierzę w to, a nawet jestem przekona, że dam radę, ale jeszcze nie jestem na to gotowa. Jeszcze wszystko układam sobie w głowie. Czasem mam wrażenie, że nie zdążyłam jeszcze dojść do ładu i składu sama ze sobą, i swoim życiem... Ale może właśnie o to chodzi? Lubię myśleć o tym w ten sposób, że ten mały brzdąc będzie naszym trzecim puzzlem :) Naszym dopełnieniem, spełnieniem marzeń, scementowaniem wszystkiego. Naszym małym wszystkim, które wypełni nas miłością, szczęściem i sensem po brzegi. Od zawsze marzyłam o dzieciach, może właśnie one sprawią, że w końcu poczuję się kompletna? Bardzo mocno wierzymy z Robertem w to, że dziecko to tak naprawdę dopiero początek :) Wiem, że nie raz będzie ciężko, a w powietrzu będzie unosiła się zawartość pampersa, ale... Chcę tego. Chcę tego małego obsrańca i obsikańca! Sama jeszcze mam gacie pełne zmartwień i strachu, ale wierzę, że w grudniu będę gotowa. Trzy miesiące to naprawdę dużo czasu. Bobas jest szczęśliwy, gdy szczęśliwa jest jego mama, więc... Wyzwanie przyjęte! Chcę być tak szczęśliwa, spokojna i spełniona jak tylko się da! Będę gotowa :) A przynajmniej zrobię co w mojej mocy ;)