JESTEM GRUBY, ALE SZCZĘŚLIWY! :D
Przez ostatnie rewolucje żołądkowe i upały schudłam kilogram, więc póki co +3kg :)
Nasz Dominiś ma już 26 tygodni, mierzy około 33cm i waży jakieś 900g <3
Dzisiaj byliśmy na pierwszych zajęciach ze SZKOŁY RODZENIA!
Jestem bardzo zadowolona i nie mogę doczekać się następnych zajęć :) Zanim zaczęliśmy, miałyśmy półgodzinne "zajęcia gimnastyczno-relaksacyjne przygotowujące do porodu oraz ułatwiające powrót do formy" . Naprawdę super sprawa, pierwszy raz miałam okazję ćwiczyć z piłką gimnastyczną, i jestem zachwycona! Możecie sobie tylko wyobrazić jak uroczo i śmiesznie wygląda taka grupa ciężaróweczek, które mimo swoich niezgrabnych brzuszków starają się poruszać jak kocice, kręcąc swoimi biodrami! Rewelacja, hahah! :D Na dzisiejszych zajęciach zjawiło się sześć przyszłych mam, i tylko dwóch tatusiów - w tym mój Małż! Jestem z tego powodu bardzo dumna, i wdzięczna R. , że tak mocno angażuje się, i chce to wszystko przeżywać razem ze mną... Jest to dla mnie więcej niż ważne, i już zawsze będę mu to pamiętać! Na zajęciach przedstawiłam się słowami "MONIKA, SPODZIEWAMY SIĘ DOMINIKA" , i wszyscy się uśmiechnęli, co było super-hiper miłe :D Na całą grupę przypada tylko jedna dziewczynka, a w reszcie brzuszków siedzą same chłopaki! Hihi *.* Podobno w poprzedniej grupie była taka sama sytuacja, a była o wiele liczniejsza ;) To dopiero pierwszy dzień, a już wiem, że warto... Naprawdę polecam wszystkim przyszłym mamom! Tatom też ;)
Jeszcze tylko kilka dni i zacznę III, najcięższy trymestr (jak to się w ogóle stało, i kiedy to przeleciało? ) . Póki ciągle mam energię, staram się jak najlepiej wykorzystać ten czas. Cieszę się tym, że mogę zwolnić tempa, i póki jestem jeszcze w dwupaku - skupić się bardziej na sobie, i pozwolić sobie na to, na co zawsze brakowało mi czasu :) W ostatnim czasie, jeszcze bardziej niż zawsze, cieszy mnie dbanie o ognisko domowe. Dużą radość daje mi przygotowywanie wyprawki dla syna, rozpieszczanie męża, a nawet znienawidzone przeze mnie sprzątanie (olaboga! ) ! Chyba powoli zaczynam mieć syndrom wicia gniazda, ale bardzo dobrze mi z tym... :D Zawsze byłam bardzo rodzinna, i już od małego wiedziałam, że moją główną życiową aspiracją będzie życie domowe - mąż, dzieci, zwierzęta, i gotowanie! TAK! I to właśnie temu ostatniemu się ostatnio oddaję! <3 Zdaję sobie sprawę z tego, że w grudniu nie będę miała na to ani czasu, ani siły, więc korzystam ;) Próbuję nowych przepisów, ale wracam też do tych starych, żeby je odświeżyć i udoskonalić :) Mój przepiśnik robi się coraz pełniejszy, daje mi to dużą satysfakcję! W końcu zaczęłam piec ciasta, nie boję się już nowych przepisów, i przynajmniej raz w tygodniu odpalam piekarnik - jestem z tego naprawdę dumna! :) Zresztą kto mnie zna, ten wie - uwielbiam karmić ludzi :D Szczególnie mojego Męża Węża! Jestem najszczęśliwsza pod słońcem, gdy widzę, że mu smakuje, i woła o jeszcze, hehe <3 Wiem, że dla niektóych może wydawać się to bardzo przyziemne, ale takie sprawy naprawdę mnie uszczęśliwiają ;) Ktoś inny goni za pieniądzem i karierą, jeszcze ktoś inny aktywnie rozwija swoje pasje i osobowość, a ja po prostu lubię prowadzić dom i być... Kurą domową :) To nie jest tak, że nie potrzebuję niczego więcej, nie robię nic dla siebie i swojego samorozwoju, ale to jest dla mnie najważniejsze, i nie wstydzę się tego! :) Szczególnie teraz, kiedy spodziewam się maluszka, bez żadnych oporów i skrępowania pozwalam sobie na zwolnienie tempa, i rozpieszczanie naszej trójki. Roberta, mnie i brzuszka, czyli Roberta, mnie, i mnie, hehe :D Takie teraz moje prawo i przywilej!
Poza tym wszystko jest w jak najlepszym porządku :) Wczoraj odwiedził nas Tomo, dzisiaj Gosia, jutro Rysia - żyć nie umierać, na nudę i brak towarzystwa nie narzekamy :D Myślę, że już jutro, z pomocą Rysi, zdecyduję się na wybór szkoły, i na dniach będę mogła się do niej zapisać. Nie ukrywam, że coraz bardziej zaczynam się bać tego, jak poradzę sobie na zajęciach z tak dużym brzuszkiem, a pózniej z takim małym kruszynkiem, ale... Byłabym głupia gdybym nie spróbowała! Oprócz bycia mamą, chcę też ciągle być tą samą Moniką, która ma swoje zainteresowania, i rozwija je :) Wierzę, że z błogosławieństwem i pomocą męża, rodziny i przyjaciół - uda mi się. A kiedy jak nie teraz? Bardzo możliwe, że pózniej już nie będzie mi się chciało, a jeżeli zacznę jeszcze teraz, będąc w ciąży, i załapię bakcyla - to ciężej będzie mi zrezygnować i sobie odpuścić. 3majcie proszę za mnie kciuki. Całuję Wasze mordki. Rozpisałam się jak cholera, cholera wie po co? Wiecie, że czasem muszę i lubię :) Do następnego!