Jeszcze zakopiańskie wspominki, z moim Błaszczykiem i przyszłą Borońcową <3
W miniony piątek spędziłyśmy z szajbusowymi dziewczynami fajny wieczór, lubię czasem pobyć tylko z nimi, bez naszych chłopaków. No, może bez tych dużych chłopaków, bo towarzyszył nam Szymcio, ale cioteczki nie miały absolutnie nic przeciw! Jak zawsze wyrywałyśmy go sobie z rąk, to taki nasz mały maskotek, titititit :D Dziękujemy Beciu za super gościnę! ;***
Później wybrałyśmy się z Patisonem do mojej kuzynki na dzień kobiet, poznałyśmy nowe dziewczyny i spędziłyśmy super noc :) Obaliłyśmy pyszne winko (Carlo Rossi California Rose <3 ) , pograłyśmy w gry, poplotkowałyśmy... A o 8:00 musiałam być już na zajęciach w Katowicach! Spałam jakieś 2h, ale było warto :D Planowo kiblować miałam do 18, ale na szczęście puścili nas wcześniej i wybraliśmy się z moimi rodzicami na obiad na mieście i zakupy :) Byłam tak troszeczkę zombiakiem, ale dałam radę, póki mam czas i siły chcę żyć mocno i szybko :P Spędziłam wspaniały weekend, szczególnie sobotę i niedzielę, motywem przewodnim był mój Małż... Nie mogę doczekać się kolejnego takiego weekendu, chociaż ten zapowiada się tłocznie, nie wiem czy ogarniemy czas tylko dla siebie. Ale czasem trzeba i tak, nie będę narzekała bo zapowiada się pompa, zarówno w babski piąteczek, jak i brzoskwinkowo-parówkową sobotę (wieczór mieszany - panie i panowie, nie wiem po co tłumaczę, na pewno wszyscy zrozumieliście...) :D
Na wizażu mam urwanie głowy! Tyle zaliczeń, że chyba zacznę gryźć się po kostkach. I tak będzie do samego końca marca, jak nie dalej, fuCk. Ale cholera, lubię te zajęcia! Miałabym się za dobrze, a troszkę pozakuwać też trzeba :) Jak wszystkie już pozaliczamy, to może uda nam się wyjść na miasto oblewać, trafiły mi się naprawdę fajne cooleżanki. Na pewno będę za nimi tęsknić, za naszymi zajęciami i wykładowcami też ;)
A na sam koniec zostawiłam perełkę :) Cieszę się, bo już któryś raz przekonałam się, że stwierdzenie "czas leczy rany" jest prawdziwy. W sumie czas jest dobry na wszystko! I dopiero całkiem niedawno dotarło do mnie, że całkowicie wyleczyłam się z czegoś :) Po prostu zapomniałam, w ogóle o tym nie myślę! Cudowne uczucie, czuję się o parę kamieni na serduchu lżejsza. Czasem jedyne co możemy zrobić to skupić się na swoim życiu, a reszta zaczyna się po prostu sama układać. A jeżeli się nie układa, to rozmywa się dzień po dniu na tle ważniejszych spraw, aż zupełnie przestaje ruszać. Jestem z siebie dumna :) Najbliźsi wiedzą ile mnie to kosztowało, dosłownie wszystkiego... A dzisiaj? Nie rusza mnie w ani jedną, ani w drugą stronę. Lubię pracować nad sobą i przestawać być dzieciakiem, który wszystko tak przeżywa... Mam nadzieję, że to nie koniec i dobry na wszystko czas przyniesie więcej pozytywnych zmian ;)
Jutro wybieramy się z Rysią i Patisonem na Pana Grey'a, jestem strasznie ciekawa tego seansu... :D Dajcie znać jak wasze wrażenia, jeżeli też widzieliście, całuję ;*