Siedze bez nikogo, w domu samotnosci
oczyszczam swoje mysli od palącej złosci
dziwnie sie czuje,nie moge oddychaaaac
za oknem pustka,chcialoby sie zdychac
styczniowa szarosc szaleje mi w głowie
nie ogarniam siebie,mysle wciaż o tobie
Gdzie ja ide gdzie mam isc?
nie ma miejsca dla mej duszy
jestem przygnebiony! suszy...
nie pomagaj mi bo i tak upadne
nie chce cie pociagnac tam gdzie spadne
Moje zycie i marzenia płoną w płomieniach
wole splonac szybko niz pomalu umierac
nie mam ochoty na marzenia gdy płacze z pragnienia
chcieliby mi ciebie zabrac odsunac z serca
nie chce zyc przy tobie jak morderca
Gdzie ja ide gdzie mam isc?
nie ma miejsca dla mej duszy
jestem przygnebiony! suszy...
nie pomagaj mi bo i tak upadne
nie chce cie pociagnac tam gdzie spadne
Pomodlę wykończę sie
Poczułam w sobie przypływ złości
Klękam i oczyszczam kamień z liści
Powędruję tam, gdzie samotnie zasne w trawie
W swojej skorupie czekam i krwawie
Kocham Cię ; **
Jesteś tą "Jedyną".