Jestem smętną kopią siebie z dawnych lat, cieniem dziewczyny,którą kiedyś byłam,tylko że cieniem monstrualnych rozmiarów. Gnijąca resztką. Karykaturą własnego ja. Wyskrobaną z wiary,marzen i radości,wyczyszczoną ze szczerośc i niewinności.Przetrwaioną i wyrzyganą miliony razy pezez własnoręcznie stworzoną rzeczywistość cierpienia.
Pustą.
Pustą.
Oto ja, uwięziona w klatce własnych ambicji.
Oto ja, złapana w sidła złudnej perfekcji.
Oto ja, smutna,zgorzkniała,rozgoryczona,nieswoja,niemoja.
Uśwmiecham się,mordując każdego dnia brutalnie: swoją świadomość,psychikę,wnętrze.
Patrzę się głupio na własną śmierć.
Nie wzrusza mnie mój upadek.
Problemem jest, jak wyrwać się z pieprzonej puszki sardynek,jakby to było znów umieć oddychać.