photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 CZERWCA 2011

I "nie" szukam tanich wrażeń

- kiedyś. Bardzo kiedyś.

 

     Bez ładu i składu. Tylko uczucia. I ta pustka. Co mnie ogarnia. Dawno nie pisałam. I nie płakałam. Molestuję "fozen margaritę". Gwałcę ją po prostu. Jest epicka. I to bez ironi. Tak, tak podniecaj się piosenką. Odwróć swoją uwagę. Pozbyć się świadomość. Jest taki moment, kiedy się budzisz i jeszcze nie wszystko do ciebie dociera. Nie wiesz, co się stało poprzedniego dnia. Nie odczuwasz jego ciężaru, skutków, nie wiesz, co cię czeka dzisiaj. Boska niepewność. Aż zaczyna do ciebie docierać. Taka mała porcja adrenaliny, tak na dzień dobry. Zyskujesz świadomość. A ja chcę się swojej pozbyć. Znoszę ją cierpliwie. Walczę z nią powoli. Sposobami. Niewyrafinowanymi. Szutką jest oszukiwanie samego siebie. Pobawiłabym się w rozkładnianie tego wszystkiego na czynniki pierwsze. Może? Więc są trzy główne jednostki. Tak to nazwę. Jedna jest prosta. To, co zyskałam plus powrót do tego, co sobie poukładałam może być receptą na sukces. Łeee to było proste! Chociaż w teorii. Ale czemu nie? No czemu. A no przecież się boję. I do tego doszły jeszcze inne nieoczekiwane czynniki krystalizujące się w postaci, z której nie jestem zadowolona. W postaci lawiny, na którą nie mam wpływu. Jebać. Więc jutro kochanie czeka mnie wyzwanie ;P Dobra zostaje jeszcze główne życie, które pragnę zepchnąć na dalszy plan, co nie jest niemożliwe. Poczkam na rozwój wydarzeń. Aktualnie mogę. Potem coś z tym zrobię. Dla jednej osoby, dla której mogę zrobić wszystko, chociaż aktualnie bawię się, że jej nie ma. Potem, potem. Zostawienie tego nie będzie błędem. Bo jeśli to nie zostanie w żaden sposób ruszone to po prostu magicznie się zakonserwuje tak jak to było do tej pory. Reszta? Ale przecież jest normalnie. Moje zachowanie przy samej sobie zdecydowanie odbiega od normy i szkoda, że nikt tego nie widzi, żeby mógł się popukać w głowę razem ze mną. Cóż. Trzymam się tego poukładania kurczowo. I może to jest jakiś sposób. Właściwy. Chyba w sumie jedyny. Poza tym zostaje mi autodesturkcja. Co u mnie jest nieomalże jednoznaczne z hedonizmem. Ironiczny paradoks. Albo upchnięcie tego hmm w jakieś pustej przestrzeni. Wyimaginowanej, A nawet takowej nie posiadam. Więc co tak po prostu jest dobrze? O nie! A gdzie moje małe prywatne dramaty? Gdzie niesprawiedliwość tego świata? Jak ja sobie bez tego poradzę? Może zajmę się po prostu życiem, z jego wszystkimi częśćami skłądowymi. Brawo Joann. Jesteś świetnym psychologiem dla samej siebie.

     A no i dzięki Ż i A za to, że wytrzymały moją monotematyczność. Wybaczcie. Ale to takie absorbujące. Muszę się z kimś podzielić dobrem, które mnie spotkało. Pozytywnymi emocjami.

     No i obiecałam sobie, że wspomnę o K. Nie wiem, co teraz z nami będzie. Wiem, że nie będę rozstrząsać. Chociaż w pewnym sensie bym chciałam. Chociaż pewnie mogłabym nie znieść tej brutlanej prawdy i Twoich spostrzeżeń i wniosków. Na razie nie. Za szybko. Dopuki rana sie nie zagoi nie mogę jej na nowo rozdrapywać. Nawet ja nie jestem aż takim masochistą. Nieważne co będzie i co było. Dziękuję. Przede wszystkim za to, co powiedziałaś. Coś o lawinie. I o tym, że nie umiem się bronić, że w złym momencie zrezygnowałam. Oczywiście to mocna nadinterpretacja. Ale sens dosłowny też zrozumiałam. W każdym razie tysięczny raz dziękuję. Powiedziałaś to, co sama wiedziałam, ale nie umiałam ubrać tego w słowa, a nawet jeśli to musiałąm usłyszeć to od kogos innego. Cieszę się, że od Ciebie. I dziękuję Ci za to, jaka byłaś.

 

"Być marynarzem. Mieć dziewczynę w każdym porcie."