Zaciągnięcia niczym uderzenia serca
Dawno weszły mi już w rytm życia
Falowo, stale - z nieba do piekła,
Choć piekło nie jest złe już wcale.
Zaczynam - nie kończę. Coś chwytam, odkładam.
Za dużo myślę, dość często gadam. Stałem się pyszny.
Przez chwilę ćwiczyłem.
Podwójnego podbródka nie zastąpił żaden mięsień.
Przestałem ćwiczyć, mięśnie zanikają do stanu pierwotnego.
Trochę mija się to z celem.
Telewizor jest włączony cały czas lecz dopiero wczoraj obejrzałem film.
Film o miłości, durny, nie ważny. Chaotyczny, nieskładny, sztuczny - według krytyków zły.
Prawdziwy. Przypomniały mi się czasy gdy sam miałem 16 lat. Po 5 latach chyba można określić już przeszłość "czasami".
Złożyłem kolejne CV. Znaczy wybełkotałem do słuchawki pytanie o zatrudnienie, zaś w równie bełkotliwej odpowiedzi usłyszałem, że mam się dziś pojawić. Jako, że robię to raczej dla zapełnienia czasu niż z potrzeby dorobienia nie przejmę się, gdy po raz kolejny się nie odezwą.
Za trzecim razem będzie mi jednak przykro i wtedy pewnie dokonam kolejnej zmiany.
Serce co jakiś czas rozbłyska - kilka dni olewania neuroprzekaźnikowych bzdur ze strony mózgu i serce odkrywa, że zostało oszukane przez chemię. Dobrze jest się wstrzymywać.
Doskwiera mi samotność.
Mam za sobą kolejny "dłuższy" detox.
Po raz kolejny stwierdzam, że cały problem zaczyna się wraz z powrotem do normalności.
Retox.
Manipuluję. Wciąż, wszystkimi, zauważając to dopiero wtedy gdy odkrywam, że wcale nie chcę by nastąpiła sytuacja którą właśnie prowokuję. Wtedy znikam. Gdy spojrzę co robię.
Mam właśnie za sobą kolejne takie dwutygodniowe zniknięcie.
Ale ile można.
Pomimo strachu uczę się odbierać telefony.
Życzliwe głosy wzbudzają we mnie to wstręt, to niechęć, to żal, to rozdrażnienie.
A przecież wiem, że są uprzejme.
Znów - biochemia mózgu.
Olej, pomiń, nie zwracaj uwagi na to co czujesz...
Nawet jak nie minie - to przetrwasz.
Zastanawiam się, czy zawsze będę tak robił.
Manipulował.
Czy to też wynika z biochemii?
Jakiś czas temu napisałem, że miałem pierścionek zaręczynowy.
To było kłamstwo. Nigdy nie udało mi się na niego uzbierać, wymagałoby to przynajmniej 4 miesięcy trzeźwości.
Od paru dni pragnę powiedzieć, że
Gdybym go wtedy miał, to pewnie oświadczyłbym się jej natychmiast a nie czekał na najlepszą okazję.
Tylko czy to również nie byłoby kłamstwem i manipulacją?
Nie wiem jak by było.
I tak uciekła.