Chciałbym śnić, umieć żyć, rzadko pić - zgodnie z planem,
Który sam sobie kiedyś naszkicowałem...
Chciałbym brać życia wdechy bez zachłyśnięć
I nie bać się o to, że kiedyś cały ten czar pryśnie...
Chciałbym umieć myśleć o następnym dniu bez ciśnień znów
I pieprzyć cały trud, którego smród napędza setki istnień.
Chciałbym obudzić się gdzie indziej, w innym kraju,
Gdzie żeby uwierzyć w Boga nie musisz skończyć w raju...
Gdzie ludzie mają wizje, plany i ambicje, wiesz?
I znają przynajmniej trochę umiaru...
Chciałbym patrzeć i rozumieć, słuchać i słyszeć prawdę,
Żyć ile się da, a nie się bać że skończę nagle...
Wiedzieć co jest fałszem, a co faktem w tym pojebanym bagnie,
Gdzie życia rytm często mija się z taktem.
Chciałbym całe życie pisać i wciąż być pewien jutra,
Bo choć mam taką nadzieję, czasem czuję się jak frustrat.
Chciałbym spokój czuć za każdym razem gdy patrzę w lustra,
A nie czuć się jakbym sam sobie coś ukradł...
Chciałbym zbudować sobie świat jak z seriali,
Choć gdy zaczynasz coś tworzyć zaraz na łeb Ci się wali.
I ci przed nami kiedyś za to umierali...
Polska - Bóg, Honor, Ojczyzna i przegrani.
Chciałbym cofnąć czas o naście lat i poprowadzić to inaczej,
Zamienić na erę norm okres wypaczeń,
Bo zawsze gdy chcę walczyć to czuję, że coś stracę..."