Ciągle w drodze. Chwilowo zostałyśmy w Olivką i Fibsonem we trzy. Wczoraj przeprowadzka, jutro ciąg dalszy. Do zastępczej kawalerki, świeżo po remoncie, o powierzchni o 5m kw. większej. Ale... jak zwykle jest jakieś ale kawalerka jest zastępcza, co oznacza, że czeka nas jeszcze jedna przeprowadzka. Po drugie jest nie wykończona. W kuchni i łazience są tylko ściany. Dosłownie. Nawet nie pomalowane. Jutro rano mają przyjść panowie ze spółdzielni, podłączyć kuchenkę, wodę, jakiś zlew, umywalkę, prysznic, sedes... Tylko jakoś już przestałam wierzyć w takie rzeczy. Pewnie wody doczekamy się najszybciej we wtorek, a możliwości gotowania na gazie po świętach. O urządzeniach sanitarnych nie wspominając. Znowu będzie trzeba skręcić łóżko, zawiesić szafki i półki, potem rozkręcić... A ja po świętach chciałam zdawać egzamin.
W domu ciężka świąteczna atmosfera. Jak co roku.
A mimo to jest Ktoś, kto sprawia, że daję radę przejść przez to wszystko, przy kim mogę naładować akumulatory, odpocząć, kto zawsze mnie wysłucha, zrozumie, pocieszy. Kiedy jestem przy Nim, czuję, że znalazłam swoje miejsce na Ziemi