Panie i Panowie, sprawa ma się tak.
Poznałem człowieka. Brzmi jak tytuł filmu, prawda? Cóż, zawsze twierdziłem że życie to film, i że miło się patrzy na czyjeś życie, a już trudniej jest obserwować swoje błędy. No bo tak jest. Życie składa się z przypadków, ze skłonnością do upadków. Cytując piosenkę tematyczną z oldskulowego programu telewizyjnego.
Ten człowiek jest starszy niż ja, ale w sumie to nie wiele. Imponuje mi każdą rzeczą jaką robi. To, jak to robi, ile serca w to wkłada. I to, że każda rzecz której się dotknie przeradza się w sukces. Stał się moim idolem. Zabawne prawda? Przeważnie idolami stają się sławni ludzie, którzy w bardzo prosty sposób stali się milionerami. Ale nikt nie patrzy na to, że zostali sławą przez przypadek, a bardzo rzadko poprzez ciężką i wytrwałą pracę. Owy człowiek stał się bardzo mi bliski, stał się przyjacielem. Mimo że jest kimś w rodzaju mojego szefa. To jest dodatkowy plus całej sytuacji, bo nie często się zdarza coś takiego. Żeby szef bratał się z pracownikami, prawda? No cóż, to jest fajna sprawa i każdemu życzę takiej sytuacji.
A teraz wybaczcie. Idę po wieeeeelki kubek parującej czekolady, papierosa i książkę. No i może jakieś mp3 do kompletu.
Na dzisiaj polecam:
Klik! <- piękne.