Majówka zaliczona ;D
Tak więc, było nas ośmiu, dość skromnie, ale swojska ekipa jest najlepsza, bo sprawdzona i w ogóle, nie ma żadnych debilnych kłótni, wiecie ocb. Było trochę zimno, więc wniosłyśmy stół do garażu, rozpaliłyśmy grilla, wsadziłyśmy flaszkę do konewki z zimną wodą i czekałyśmy aż przyjedzie reszta kompani ;D
Potem to już poszło z górki... drinki: pół szklanki wódki i pół szklanki soku = wyścigi kto pierwszy opróżni. Tak oto trzy flaszki zostały opieprzone w dwie godziny. Potem połowa z nas się rozjechała... zostały u mnie tylko Magda, Kaśka i Paulina. Nie było już co pić, a nam się zbytnio spać nie chciało, więc skoczyłyśmy sobie stopem na CPN... ;D Kupiłyśmy krowę Bolsa i czteropak Lecha, których nie wypyłyśmy, bo zachciało się nam spać, czy coś.
Rano wypiłyśmy nieokreśloną ilość wody... Masakra.
Towarzyszyła nam muzyka disco-polo xd i oczywiście Ostry, nie wiem czy można to puszczać razem, ale jakoś tak wyszło :P
W każdym bądź razie było głośno, pijano i zajebiście.
Nie pomijając tego, że robiłyśmy sobie zdjęcia w kapokach, chodziłyśmy z Magdą po wsi rzucając się do rowów, potem wielkie zdziwienie wywołało u nas to, że jesteśmy całe w piachu... <krzyk>
P.S. Na zdjęciu usiłowałam rozpalić grilla zmywaczem do paznokci. Nie polecam, bo czasami można zapalić podłogę jak kilka kropel na nią skapnie... Ale jak ktoś lubi to prosszz. ;D