Moja cera, ostatnio było zbyt dobrze i zacząło znów się psuć, ale to co wyrosło mi niedaleko kącika ust to przegięcie... Na zdjęciu i tak całkiem dobrze się prezentuje, ale wygląda to przeokropnie! Kupiłam sobie kilka produktów, ale mam nauczkę. Nie dać się kusić na wyciskanie, przez jakiś czas tego nie robiłam i było świetnie, przyszła miesiączka - więc delikatnie wysypało, dodatkowo zaczełam wyciskać (wiem fuj) i stało się to.
Tyle kosmetyków już przetestowałam, już jestem coraz bliżej tych jednych jedynych, ale jeszcze nie do końca. Chociaż zwykła maść z witaminą A firmy Oceanic na 3.80 działa cuda, trochę tłusta i nakładam ją na noc, nowy płym micelarny (używam go od listopada a mam go dużo!! polecam firmy Mixa), tonik, żele do twarzy, kremy pod makijaż, staram się używać wszystkiego co ma jak najmniej parafiny w składzie, zauważyłam, że mojej cerze bardzo to nie służy.
Tyle dbania bo to, żeby się załamać z rana takich widokiem. Musze jakiś dobry korektor kupić i mam parę na oku.
Cóż oby za kilka miesięcy oglądając te zdjęcia mówiła "fuj", dobrze, że tego już nie mam.
Co do jedzenia - zaczynam być zadowolona z siebie! Zdrowo, witaminowo, coraz mniej smażenia, coraz więcej warzyw i owoców, które lubię - ale jak wiadomo to chemiczne jedzenie tańsze i szybsze.
Właśnie trzymam na włosach siemię lnianę, wyciagamy skręt z kłaków! Jeszcze dziś poćwiczyć i będzie ok. Muszę zabrać z domu aparat, bo jakościowo zdjęcia słabe, nawet jeśli są do mojego wglądu tylko.
Jutro egzamin - stres jest, chcę zaliczyć w 1 terminie, żeby po 1,5 miesiącu pojechać w końcu do domu...
Dni bez słodyczy: 1 2