w sercu tysiące burz, wokół chłód,
setki ludzi wtopieni w lud, para z ust,
splatasz ramiona, bo rani Cię mróz,
wołasz wzrokiem - zabierz mnie już.
Miasto potrafi być wrogiem, dla wielu losem srogie, zanim spojrzysz odetnie drogę,
więc póki możesz, zobaczysz zranioną i cierpiącą kobietę, prawdą to co obojętne,
czyni z ciebie mordercę, więc okaż jej serce, nie wymagaj nic w podzięce.