a no beata w okularach.
dopada mnie dziki śmiech, gdy sobie przypomnę dzisiejsze zachwianie równowagi i pocałowanie podłogi przez nieznanego mi delikwenta, którego ujrzałam wraz z Magdaleną konsumując jadło w skórzeckim barze :D
ahahhahahahhaha. no nie mogę!
jaka ja niewychowana jestem. wybacz biedny człowieku. ale jak nie mogę się śmiać, to właśnie się śmieje.
:D