Włożyłam słuchawki w uszy i słuchając dzwieków ulubionych piosenek szłam przed siebie z uśmiechem na ustach. Będąc kilkanaście metrów od domu zauważyłam chłopaka. Siedział ze spuszczoną głową na którą narzucony był kaptur, obiema rękoma opierając się o kolana. Siedział w bezruchu... Jak by zamarł w tej właśnie chwili i tak miałby już siedzieć do końca życia. Jego twarz nie zdradzała żadnego uśmiechu ani smutku. Nie wyrażała nic. Zresztą nie przyjżałam mu się uważnie tylko poszłam dalej. Już w drzwiach szkoły spotkałam swoją wychowawczynią.
- Tylko żadnych wagarów Julio. - powiedziała z uśmiechem i poszła w kierunku boiska do koszykówki.
Weszłam do szkoły, wiele zanajomych twarzy uśmiechało się do mnie przyjaźnie witając, ale nie mogłam sie skupić na rozmowie z żadnym z nich. Cały czas miałam w głowie chłopaka, który w milczeniu siedział skulony na ławce.
- Hej ! - krzykneła moja przyjaciółka, która swoim entuzjastycznym przywitaniem wbiła mnie w drzwiczki szafki.
- Boże... Mary! Kiedyś mnie zabijesz tym pojawianiem sie z nienacka. - powiedziałam lekko uśmiechając się do niej.
Mary to jedna z niewielu osób która zna mnie na wylot .
Można dodawać i klikać fajne. ; )
Odwdzięczę się tym samym :)