potrafię rozczarowywać, ale boję się, że to ja mogę się bardzo rozczarować.
uczucia przemijają tak szybko, że przestaję wierzyć w to, że były prawdziwe. może ja już nie potrafię czuć? ba! może ja nigdy tak naprawdę nie potrafiłam? może całe moje życie to głupie działanie pod wpływem impulsu, emocji. przekreśliłam wszystko, w czymkolwiek normalnym żyłam, bo po prostu nagle tak poczułam. nie chodzi o to, że żałuję, ale gdybym tego nie zrobiła to chociaż miałabym ułożone życie. bo to, jak ono teraz wygląda to jest po prostu miazga. żyję w milionie rzeczy naraz, w życiu nie znałam tylu ludzi... wróć! bywały czasy, w których znałam więcej ludzi, ale nigdy nie miałam tak dużej ilości ludzi tak blisko siebie jak mam teraz. gdzie więc haczyk? haczyki są 2. pierwszy jest taki, że ci ludzie o mnie zapominają, bo siebie nawzajem mają równie blisko. a drugi, że jestem przez to bardzo zagubiona.
może cała ta miłość, przyjaźń, jakiekolwiek uczucia - to tylko ściema, wymysł niedowartościowanych ludzi. ktoś wymyślił, że będziemy dla tego żyć, a to tak naprawdę nie istnieje, to tylko wyimaginowany wytwór wyobraźni, który ktoś nam wmówił i wmawia do dziś. wszystko to tylko emocje, które przychodzą i odchodzą. czasem jest nagły szok, że odchodzą, ale za nimi się tak naprawdę nie tęskni, o nich się zapomina i to bardzo łatwo. zapomina się wtedy, kiedy się wcale nie chce zapomnieć. nie było w moim życiu takiego rozdziału, którego nie potrafiłam zamknąć. bywało i tak, że ludzie mówili jedno słowo, a ja z 'uwielbiam cię' musiałam przejść do 'mam cię dosyć'. musiałam, bo inaczej bym się poddała, poniżyła. musiałam i nie tylko 'miałam cię dosyć' ale nienawidziłam jak psa. potrafiłam to zrobić. zapominałam, nie tęskniłam, wszystko dało się przeżyć. w końcu zrozumiałam, że nigdy nie było żadnych uczuć, bo o uczuciach bym tak łatwo nie zapomniała. czasem boję się tych impulsów, emocji. boję się tak nagle, jakbym się ocknęła, boję się i chcę się wycofać, ale się nie da. czuję się trochę zmuszona do życia w ten sposób. ale wiem, że lepszego sposobu nie ma.
uczuć w moim życiu nigdy nie było. a jeżeli są to trwają do dziś.
kiedyś, trochę ponad 3 miesiące temu pisałam w tej notce http://www.photoblog.pl/szyt/32599170 , że najbardziej chciałabym wiedzieć jak moje życie będzie wyglądać za jakieś 4 miesiące. chociaż 4 miesiące co prawda jeszcze nie minęły to ogłaszam wszem i wobec OJ, NIE CHCIAŁABYM. to głupie, ale ja patrzę na ostatnie 3 miesiące i widzę... absurd. absurd, paranoję, dosłownie telenowelę.
wiadomo, nie chcę pisac o niektórych sprawach wprost, bo jednak dotyczą one bezpośrednio ludzi, którzy to czytają. a napisałabym, mogłabym naprawdę dużo napisać. więc może następnym razem.
ogólnie rzecz biorąc to jest trochę tak, że wyjścia awaryjne z sytuacji mają to do siebie, że są wejściem w nową. i tak w kółko.
a teraz równie bardzo jak wtedy chciałabym wiedzieć co będzie za 4 miesiące. ułóżcie mi życie, bo sama nie potrafię.