dlaczego każdy chłopak jest taki sam?
kiedyś, dawno temu myślałam, że mnie to nie dotyczy, że mam chłopięcy charakter, że to rozumiem, że potrafię się z takich rzeczy śmiać, że mnie te problemy nie dotykają. bo tak było. do dzisiaj nienawidzę zakupów, nie mam pojęcia czym się różni puder od podkładu, nie posiadam żadnych choć trochę dziewczęcych butów, nie mam lęku że nie zrobię czegoś bo się wybrudzę czy coś w tym stylu, nie wymagam od chłopaka pamiętania wszystkich ważnych dat jak to kiedyś robiła karolina, nie zwracam uwagi na szczegóły, na nic takiego... i wiem, że wielu chłopaków mnie za to lubiło, za to, że można było ze mną normalnie pogadać, że nie bawiłam się nigdy w jakieś psychologiczne gry z chłopakami tylko wszystko stawiałam jasno, że zawsze chciałam, żeby chłopak traktował mnie jak człowieka, a nie jak dziewczynę, że nie wymagałam od nich (a wręcz protestowałam^^) żeby mnie odprowadzali, czy też przychodzili po mnie, że nie bulwersowałam się, że któryś napisał do mnie 'cię' z małej litery, albo że nie przepuścił mnie w drzwiach, bo tak naprawdę miałam to gdzieś. zawsze cieszyłam się, że taka jestem, że nie mam problemów typowej nastolatki, że żadna dziewczyna w moim otoczeniu nie była taka jak ja. dopiero, kiedy zaczęłam gadać z chłopakami na temat szanowania się, związków, seksu i wszystkiego pośredniego jak i podobnego - zrozumiałam, że jestem zwykłą, typową dziewczyną z typowym dziewczęcym charakterem i typowym dziewczęcym tokiem myślenia.
powiedzcie mi więc, dlaczego każdy chłopak jest taki sam, dlaczego każdemu zależy tylko na jednym? czy wy nie macie wewnętrznej potrzeby rozmowy, zaufania, szczerości? dlaczego dzielicie to na dwa - na dziewczyny, z którymi można się przelizać i na dziewczyny, z którymi można pogadać, zaufać im? dlaczego żaden nie potrafi tego połączyć w jednej osobie? dlaczego każdy spotyka się z jedną, a inną prosi o radę? czy to nie jest głupie, żałosne? dlaczego nie możecie być trochę bardziej ludźmi niż wiecznie niewyżytymi osobnikami?
tak, wiem, uniosłam się.