photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Dodane 16 MAJA 2009 , exif
28
Dodano: 16 MAJA 2009
Oglądam stare zdjęcia,z tego samego czasu,tylko rok temu. To głupie,ale oglądając niektóre z nich potrafię sobie przypomnieć jak wyglądał konkretny dzień. Np. z tamtego dnia jak sprzątaliśmy strzelnicę. Biegaliśmy z grabiami po dużym polu,które miało się zamienić w strzelnicę w kilka dni później. Kamil znajdywał jaszczurki,zbieraliśmy butelki po redsach,robiliśmy sobie z Gruchą zdjęcia z grabiami,potem się rzucaliśmy sianem. Jak patrzę na te zdjęcia to widzę w nas szczęśliwą parę. Ale wiem,że tak nie było. Czemu to pamiętam? Bo to był wyjątkowy dzień. Szliśmy przez całe miasto w dwójkę i potem było tak,że szliśmy pokłóceni i w tym momencie ja zobaczyłam Beatę,która miała się nie dowiedzieć,że chodzę z Gruchą. Pokazałam mu ją i wtedy on mnie przytulił i usiłował iść ze mną przytulony. Wyrywałam się,krzyczałam. Byłam na niego zła już wcześniej,a kiedy robił mi na złość aż się we mnie gotowało. Szłam więc 5 metrów przed nim,on szedł za mną. Oboje nie znaliśmy drogi na tamtą strzelnicę. A potem.. potem było dobrze. Wróciliśmy razem,odprowadził mnie,pokłóciłam się z bratem,po czym wyszłam na koncert w rolniku. Byłam uśmiechnięta od ucha do ucha,sprawiałam wrażenie najszczęśliwszej osoby na świecie. Dopiero kiedy wracałam do domu złapał mnie taki cholerny dół,taka melancholia,takie uczucie,że jestem beznadziejna,że życie jest beznadziejne. Dlaczego kręciło się dalej,dlaczego nie zatrzymało się tylko dlatego,że straciłam jego sens? Stałam między 'zerwać' a 'nie zrywać'. Stałam i nie ruszałam się ani wprzód ani w tył. Kolejne zdjęcia,na które się natknęłam są z jakichś dwóch tygodni później. Wyciągnęłam Zylwka na zawody na strzelnicy koło dworca. Po strzelaniu siłą zaciągali nas na grilla,poszłyśmy na lody,w końcu włóczyłyśmy się po fortach i robiłyśmy głupie zdjęcia. Na wszystkich zdjęciach jesteśmy roześmiane. Pod koniec zawodów gadałam z Pietią i to dość długo,pożegnałam się z nim,przytuliłam,chciałam już wychodzić.. ale wróciłam się,podeszłam do Gruchy,przytuliłam go i dopiero pobiegłam. Poczułam,że to był żałosny ruch,był moim chłopakiem, a ja w połowie wychodzenia przypominałam sobie,że powinnam go przytulić. Tego samego dnia była Twierdza Nysa,poszłam z Gruchą na nią,ale nie doszliśmy na miejsce. Siedzieliśmy po ciemku na ławce w parku i opowiadałam mu o wszystkich swoich byłych doszłych i niedoszłych chłopakach. Czekał miesiące, abym mu wreszcie to opowiedziała. Czemu zrobiłam to akurat wtedy? Nie pamiętam. Pamiętam,że po powrocie do domu nienawidziłam samej siebie za to,że ciągle nim pachnę. Tydzień później się rozstaliśmy. Choć samo zerwanie nie zmieniło w moim życiu kompletnie nic to dzisiaj,kiedy na to patrzę,mam wrażenie,że 16 maja zeszłego roku to był bardzo duży przełom. Tak naprawdę wcześniej byłam głupią,zagubioną nastolatką. Ale nie byłam biedna,pokorna tylko arogancka. Wydawało mi się,że świat należy do mnie,a tak wcale nie było. Mój tamtejszy,głupi związek z Gruchą był dość sporym przejściem,ale w rezultacie negatywnym. Miałam głupie odzywki,nieuzasadnione fochy,żądania. Co więcej,uważałam siebie za osobę wartościową,dojrzałą. NIE BYŁAM TAKA. Miałam wrażenie,że świat leży u moich stóp,wystarczy pstryknąć palcem,a to ja leżałam. Dopiero po jakimś czasie spokorniałam. Nigdy później nie traktowałam nikogo tak jak traktowałam Gruchę pod koniec związku. Ok jak ktoś był natrętny, ale bez przesady ;) Nauczyłam się dwóch bardzo ważnych cech,których mi zawsze brakowało: szacunku i szczerości. Co więcej,nauczyłam się też wymagać ich od innych,bo nie widzę w takim wymaganiu nic złego. Zmieniłam się przez ten rok. Zaraz po zerwaniu z Gruchą usunęłam techno z telefonu. Zaczęły się koncerty,pierwsze pogo,pierwsze tanie wino,pierwsze wagary,pierwsza czekolada za berlinkiem ;), pierwsze gry w 10 pytań. Potem wakacje.. po dłuższych rozłąkach chyba w końcu zrozumiałyśmy z Zylwkiem jak bardzo jesteśmy dla siebie ważne,dopiero po tylu latach znajomości. Nigdy nie miałam nikogo takiego jak ona na tych wakacjach ;) Potem nasze wspólne akcje,głupie kłótnie. Plany powrotu do odpowiedzialnego życia,które nigdy nie powróciło. Mój powrót do Gruchy był jak najbardziej słuszny. Oboje dorośliśmy do tego związku. Rok temu wydawało mi się,że to jego wina,że nasz związek się rozwala. W tym roku też się rozwalił,ale tylko i wyłącznie z mojej winy. Chociaż go zraniłam to wiem,że zachowałam się milion razy bardziej odpowiedzialnie niż rok temu. Bo to,co było wtedy.. trudno nazwać chociaż odrobiną odpowiedzialności. Dziękuję Grucha,że mnie znosiłeś ;) i do dziś znosisz,bo przecież ciągle jesteś moim przyjacielem. Przyjacielem,choć rzadko używam tego słowa. Kiedyś (chyba Kazik) śpiewał,że 'zrozumieć trzeba jak groźne są pozory.. przecież nie ma miłości bez pokory' i dzisiaj wiem,że ma rację. Kiedyś nie szukałam sensu w takich rzeczach,było dla mnie oczywiste,że w związku liczą się uczucia i tyle. To nieprawda. Czasem zakochanie to nie wszystko,żeby wybudować udany związek. Szczególnie z kimś takim jak ja.

Komentarze

~emcia jako twoja żona moge powiedziec ze jestes cholernie w tych sprawach dziwna !
16/05/2009 20:19:17

Informacje o szyt


Inni zdjęcia: :* patrusia1991gd:) nacka89cwaSopot/Gdańsk tezawszezleKróliczki patrusia1991gdMalowanie twarzy bluebird1119/ 07 / 25 xheroineemogirlx;) patrusia1991gdFotoleracja patrusia1991gdJa :* patrusia1991gd;) patrusia1991gd