mati i ja. on w moich spodniach, ja w jego. mwahaha.
ok,więc będzie więcej o białymstoku.
czwartek;
rano jedziemy pociągiem z nysy do opola. ominę,że mamy koło siebie wszyyyystkie walizki,plecaki,torby,bagaże i bronie w futerałach. pociąg rusza.. yy z otwartymi drzwiami?
-dlaczego te drzwi się nie zamykają?
-ja je tylko przytrzymałem,bo się cały czas zamykały
pociąg staje,przychodzi jakiś facet i naprawia drzwi,nc. potem się nie otwierały.
emcia przecięła się,leci jej krew,wyjmuje plastry
e:ja jestem przygotowana na każdą okazję!
j: prezerwatywy też masz?
w opolu przesiadka. kilka godzin jazdy,przesiadka w wawie. 15 min przerwy. ja,mati i emcia idziemy na dworcu do góry,bo mati chce kebab. nie,nie kupiliśmy. kilka godzin w pociągu z wawy do białegostoku. łącznie jechaliśmy ponad 10godz.a mi to minęło jak 10 minut. siedzę w pociągu obok matiego i on bierze do ręki mój naszyjnik i takie:
-od kogo?
-od nikogo
-no powieeedz
-no mówięę
-to od kogoo?
-nie powiem
-justaa
-no dobra,od ciebie! byłes pijany,przyszedłeś do mnie i się mi oświadczyłeś! wyznaczyliśmy już nawet datę ślubu,chciałam ci nie mówić,bo byłeś kompletnie narabany..
(patrzy na nas pan wydra karcącym wzrokiem,śmiejemy sięę..)
mati do mnie nagle: 'jaaa,ale masz fajny pasek' 'wymieniamy się?' 'ok'. i mimo,że reszta się na nas dziwnie patrzyła to zdejmujemy jednocześnie paski,wymieniamy się i zakładamy. tak,w pociągu. 'a potem wymienimy się spodniamii!' w białymstoku siedzimy 20 minut w mcdonaldzie czekając na busa. mati wpycha we mnie frytki. jedziemy w busie na 6 osób, a było nas 14.
wchodzimy do hotelu. nie ma zasięgu. fajna strzelnica,fajna stołówka,fajne pokoje. przy kompie siedzi dwóch metali. ja i emcia orgaazzzm! orgazm,bo jeden z nich miał bluzę z vadera.
mati ma pokój z wydrą,buczu z przemkiem,ja z emcią,majka sama. mati dotrzymuje obietnicy i wymieniamy się spodniami. przez pierwsze 5 minut zamiany wszyscy leżą ze śmiechu. w kolejnych pada moje 'wpadłam w kompleksy,ty masz w tych spodniach fajniejszy tyłek niż ja!' i spoglądnięcie matiego w lustro 'boże,jaki ja mam tyłek!' a po chwili 'fajną byłbym laską,nie?'
późnym wieczorem idę w pidżamie do matiego z jego spodniami w ręce. najs.
piątek;
spałam 3 godziny w nocy i nie zjadłam nic na śniadanie,łatwo zgadnąć jaka była moja reakcja,kiedy o 8.00 rano sprowadzili mnie na dół,bo o 9.00 zaczynam strzelać.. 'przeciez to jest środek nocy,na polu jeszcze ciemno!'. zakładam kurtkę,rękawicę.. podchodzi wydra,kładzie mi na stanowisku tymbarka,jakby mi się zachciało pić. strzelam. dwa razy spadła mi tarcza,mówię więc sędziemu,że cos jest nie tak z moim stanowiskiem. wydarł się. kiedy tarcza obracała się już o 180 stopni to zrozumiał,że to nie moja wina i poprzestawiał coś w linkach. a przepraszam? otwieram tymbarka.. napis 'naturalnie,że do dna!' a nie do dupy? pobiłam swój rekord życiowy. patrzę na to i się śmieję. laska,która stała obok mnie strzeliła 290 na 300 i zajęła 1 miejsce,a ja wynikiem 226 pobiłam swój życiowy rekord. boże,jaka jestem zajebista. mam 33 miejsce w kraju. opowiem o tym dzieciom,o ile w ogóle je będę miała. jak dziewczyny strzelały to chłopcy byli na mieście i w galerii. po obiedzie na odwrót. odpuściliśmy sobie cerkiew,bo woleliśmy więcej czasu w galerii. a nasz przewodnik był pedalski i miał laskę,która była chuda i miała duużo włosów i laski mówiły na nią miotła vel. szczota. rozśmieszyły mnie tym,ale jak o nim zaczęły mówić 'szczotmen' to glebłam. w galerii było fajnie. poszłyśmy na lody i do rossmana i kradłam płyty w kolporterze i szukałyśmy rushoffych rajtusssek. a potem zadzwonili chłopcy,żeby im kupić fajerwerki. kupujemy.
-a która z was ma 18 lat skończone?
-yy.. żadna?
-to przykro mi.
-hm.. a zimne ognie pan sprzeda?
wracamy do hotelu, dowiadujemy się,że przemek strzelił 286 i ma 1 miejsce. po czym emcia idzie do siebie,ja siedze u matiego. w końcu nam się nudziło,idziemy do emci..
-emcia,otwórz!
-nie chce mi się ruszyć tyłka z łóżka,przyjdźcie za pół godziny.
idziemy do bucza i przemka.
-idziemy na pole,podpalamy zimne ognie i nimi rzucamy?
-...ale mi będzie zimno.
-nie możesz iść po bluze?
-emcia mnie nie wpuści.
-ok,dam ci moją. (to był głupi ruch)
bluza bucza była ciepła,za duża i przezajebista.
nie mamy zapałek. idziemy do wydry:
-pszęęę panaaa.. pożyczy nam pan zapalniczkę, bo my musimy wyjść?
-ok.
o.O
20 minut na polu. potem oglądamy madagaskar. w momencie,w którym leżałam w bluzie bucza na jego łóżku, głową na nim a resztą ciała na matim i oglądaliśmy film przy zgaszonym świetle.. poczułam się szczęśliwa. dokładnie w tej chwili.
oglądamy później w jak wandeta, w końcu człowiek widmo. mati leży na podłodze, ja leżę na nim. wchodzi wydra,każe nam iść spać. po chwili ogląda film z nami. typowa scena łóżkowa,niewidzialny człowiek rozbiera jakąś laskę.. wydra na nas patrzy i takie:
-o czym to jest film?
-..o niewidzialności.
spać poszliśmy chyba o 3.00,ale to niic.
ciąg dalszy pod następną notką.