o tak później godzinie (i to jeszcze w czasie roku szkolnego), o kompletnie pustym żołądku, w pospinanych włosach, lekko rozdrażniona i smutna po dzisiejszym dniu, zmęczona - zrozumiałam, że uczucie szczęścia delikatnie wkrada mi się do psychiki i tym razem nie boję się kompletnie niczego, tak jak bałam się za każdym poprzednim razem.
idę spać... albo jeszcze posiedzę, tu jest całkiem sympatycznie ;)