Nie wiem czy po prostu "nie było mi dane" ale nie widziałem nigdy dwóch pancurów po dwóch stronach zadymy. Ta solidarność daje nam siłę, nie raz widziałem bijących się między sobą dresów, skinów....
Ale to do niczego nie prowadzi.
Przynajmniej ta subkultura ma szacunek do jej członków. Znam już wielu panków i muszę stwierdzić że odliczając "kinderki" to porządni ludzie. Z każdym można się dogadać, wymienić się historiami, szczególnie fajnie rozmawiać z kimś kto zaczął przygodę z punkiem podczas stanu wojennego, posłuchać jego historii o pierwszych Jarocinach, o kapelach.
Niestety wielu dawnych załogantów porzuciło punk albo już nie żyje. No cóż "punkowy" styl życia nie prowadzi do spokojnej starości ;)
Ale póki jesteśmy młodzi korzystajmy z życia. Jak to kiedyś pięknie ujął:
"Punk - przepis na świetne przeżycie swojej młodości w doborowym towarzystwie"...