Stwierdzam. Tak, chyba stwierdzam. Ostatnie miesiące wiele zmieniły. Zaufanie podupadło na wartości. Nie zawsze piękne oczy mówią prawdę- o tym już wiem. Dni przelewając się przez palce zmieniają kolor. Już nie pamiętam, kiedy były szare. Wyszło słońce. Czasami pada, to dobrze. Miękki wydźwięk burzy. Lubię huk i błysk widoczny z balkonu piątego piętra. Nie jestem doskonała. Chcę nad sobą pracować. Bywa, że idąc ulicą i nie zwracając uwagi na mijające mnie cienie, długo do siebie mówię. Stop- gdy zaczynam przesadzać. Odcinam się od świata kreatur i demonów, zapychających tchawice wstrętem i pogardą. Nie widzę ich, są cicho. Stanowią wymiar odrębny od moich spacerów. Samotnych lub nie. Czasem towarzyszy mi dłoń, osoby przy której mogę pozwolić sobie na spokój. Może słusznie odzyskuję wiarę w szczerość gdy na pytanie odpowiedzią nie jest to, co chcę usłyszeć.
Jest dobrze, Asiu.
Na zdjęciu ja, Perszing.