...

Dobrze ze ten dzień się już kończy.

Minął okropnie. 

Same nie porozumienia. 

Na szczęście już wiem po kim co można się spodziewać. 

Wycofuje się.

Będę obojętna na wszystko.

Nie ma co być miłym, bo i tak wszystko później obroci się przeciwko mnie :[

Aż się popłakałam z nerwów. 

Czekając ma męża a aygo. 

Podjechał jakiś stary cep.

Dosłownie. 

Podjechał tak blisko, że wysiadając byłam pewna ze uderzy w mój samochód. 

No i co ?

Tak się stało.

Z impetem zapierdzielil w moją toytke drzwiami.

Oczywiście fura lexus, nie to co moje maleństwo.

Ale nikt mi nie będzie niszczył mojej toyci.

Oczywiście zareagowałam. 

A on zaczął mi machac ręką,  przed twarzą. 

To ja się wkurzyłam i wyszłam. 

Mówię grzecznie, żeby nauczył się parkować

A on wyciągną telefon, I zaczął robić mi zdjęcia. 

Mojego auta, no to i ja mu zrobiłam parę fotek.

Wyciągnęłam telefon, I zaczęłam dzwonić po policję.

A on wsiadł i uciekł. 

Po prostu. 

Na szczęście obyło się bez śladu, ale słyszałam dokładnie jak w nie uderzył. 

Jeszcze mi Tu macha łapa.

Dziad stary. 

Nie umiesz jeździć? To siedz w domu.

Tak mnie wkurwił.

Wszędzie kolejki...

Jutro jadę odwiedzić groby.

Jade też do siostry,w odwiedziny.

Mam dzisiaj bardzo dużego doła.

Cały czas chce mi się płakać...

Żeby się myśleć za dużo, wzięłam się za sprzątanie 

Pomogło wyciszyć nerwy.

Na kolację pizza. 

Bo byłam tak zaciśnieta ze szok.

Kiszki mi już marsza grały.

Przyszedł do nas kot sąsiadów.

Nazwaliśmy go Piotrek.

Roxana zazdrosna... :)))

Napisałam to wszystko chaotycznie. 

Ale mam to w dupie. 

Nie mam nawet weny na pisanie notek.

Pozdrawiam.