Takie tam z początku piątkowego ogniska, jak jeszcze nikogo nie było ;)
Było nawet całkiem sympatycznie.
Ale starzy przejęli imprezę i o 23 byłam już w domu.
Wczoraj jak tylko mama i tata pojechali, to Globster przyszedł,
wsiadłyśmy z Kasią w auto, pojechałyśmy po Eryka i do Grotnik.
Później Donia przyszła i w 5 pojechaliśmy do Boszkowa.
Wróciliśmy, to poczekaliśmy na Kryjdę i poszliśmy do parku, później do Kryjdy i znowu do parku.
Na końcu wyszło, że po 22 stwierdziliśmy, że idziemy na spacerek do Boszkowa z Donią, Kondim i Knopem.
Posiedzieliśmy przy ognisku, załapaliśmy się na transport.
Później oczywiście te zjeby musiały mi się wpierdolić do domu.
W sumie nie wiem, czy to dobrze, czy nie..
Bo niby było okej, ale teraz mam kompletny mętlik w głowie.
Nie wiem, co mam myśleć, zadręczam się pytaniami.
Tak więc idę powoli się zbierać, bo zaraz Kryjda wbije na chwilę. ; )
btw. siedzę w Kluchy bluzie i jest przyjemniackaaa! :D
"Tęsknię. A najgorsze jest to, że nie wiem, za czym.."