I tak oto postanowiłem założyć photobloga. Wiele istot mi bliskich namawiało mnie do tego, niemniej jednak ja zawsze byłem poza mainstreamem, pływając po oceanach bez granic, niezwiązany żadnymi blogami i loginami. Jednak wiele pytań urosło i wiele jest zagadnień, na które szukam odpowiedzi.
Weźmy takie książki, "odkryj nowy świat - przeczytaj książkę". Sentencja piękna i poważna, gdyż odkrycia są piękne i poważne, odkrywanie jest pasją a pasja odkryciem. Niemniej jednak co się stanie, gdy książka jest zła, opowiada o źle, do zła nakłania? Czy wtedy piękno aktu odkrycia nie jest splugawione? Czy może lepiej tej ksiązki nie czytać? Ale nie czytając jej, nie odkrywamy, a więc nie czynimy piękna, tylko czy nieczynienie piękna jest gorsze od czynienia niepiękna?
Na zdjęciu, co je wrzuciłem, widać efekt uderzenia kropli w wodę. Kropla była jedna, kropel jej podobnych jest wiele, a jednak ona jedna upada uderza, wzburza wodę, zmienia stan całości, jej otoczenia. Czy wobec tego my ludzie, wszyscy różni lecz jednak będący masą, wobec Absolutu, Wszechrzeczy, nie jesteśmy hipsterami mainstreamu? A ten jeden, który swym sobą zmienia nas wszystkich razem i każdego z osobna, nie jest hipsterem prawdziwym, hipsterem indie, hipsterem hipsterskości?
Lecz czym wzruszyć Absolut, czym dokonać zmiany we Wszechrzeczy? Czy następny nasz dzień wypełnimy pięknem, czy niewypełnimy plugastwością, i które z tych dwóch będzie piękniejsze? Czy będąc człowiekiem pozostajemy sobą i czy będąc sobą możemy pozostać człowiekiem, a może to nie idzie w parze?