


czuję się jak ten człowiek którego podtrzymywali przy życiu, bo choć jego mózg już umarł, to serce dalej biło. gdy przestało, wszyscy odetchnęliśmy z ulga. mnie też już to zaczyna męczyć, ta "stabilność". zapłaciłam dwieście pięćdziesiąt, kolejny raz za 7 tygodni - tylko pani zwiększy dawkę. ile muszę tego wziąć, by móc wreszcie uciec od samej siebie?