Piszę dzisiaj drugą notkę, bo zawaliłam.
Miałam być na tej diecie kapuścianej, ale to trudniejsze niż przypuszczałam!
Myślałam że zupa kapuściana dietetyczna nie będzie aż taka zła.. ale jak spróbowałam to normalnie mi się cofnęło i pobiegłam wypluć
do kibla. Gorszego ohydztwa nie jadłam w życiu. Zjadłam w związku z tym kilka pieczyw żytnich z dżemem morelowym.. wieczorem gorący kubek i 2 jajka na twardo. Żałosna jestem, ale za wysoko postawiłam poprzeczkę, ta zupa to jakaś masakra. Od jutra 1000 kcl, będzie mi łatwiej, w tym zero słodyczy i ćwiczenia.
A teraz możecie mnie opieprzyć.
Idę czytać, potem spać.
Mam nadzieję że wam nie poszło tak beznadziejnie jak mi.