Ukraina. Osmołoda. Stary, rozrzępolony autobus-ogórek w ostatnim przyczułku ludzkości i cywilizacji. Dalej już tylko dzicz i opustoszałe, zarośnięte drogi.
Rzecz jednak będzie o kobietach. O kobietach ogólnie, platonicznie - bo tylko tak zwykłem je rozpatrywać. Żadnych nazwisk, imion, pseudonimów. Nic co osobowe (nawet zdjęcie i pani na nim są czysto przypadkowe). Bo kobieta powinna tylko i wyłącznie być obrazem, myślą ciepłą, tworem umysłowym, idealnym. Rzeczywistość niszczy ten sielski portrecik, rzucając nań ochłap pokrwawionego mięsa codzienności, zamazując tym samym te najsubtelniejsze, najbardziej wysublimowane, a przez co najbardziej pożądane cechy.
To zdjęcie niech będzie podziękowaniem dla panów Dylana i Zegadłowicza za to że dali mi zdrowe spojrzenie na rzeczywistość, a odebrali (ba wydarli ze mnie) złudne iluzje.