Rozwadów przez lata nazywany był miastem kolejowym. Nie bez powodu - stanowił jeden z ważniejszych węzłów kolejowych w kraju. Budowa trasy Dębica Rozwadów rozpoczęła się dnia 31 października 1884. W tym czasie wybudowano również rozwadowski dworzec, który do dziś zachował swój pierwotny styl, charakterystyczny dla naszych terenów (podobne dworce można znaleźć w okolicznych miastach, np. w Nisku). Trochę później powstał drugi budynek, oraz strażnice po obu jego stronach. Pierwszy parowóz wjechał do Rozwadowa 20 września 1887 roku. Kolejarz z Trześni, Jan Puk tak wspomina ten dzień: "Jak chłopi zobaczyli wtaczający się na rozwadowski dworzec pierwszy pociąg, uklękli przed nim na kolana i prosili modłami Boga, by ten antychryst z piekła rodem, nie robił im krzywdy". Mimo takiego przyjęcia, wkrótce tutejsi Lasowiacy przemogli strach i zaczęli korzystać z kolei. Kilka lat później Rozwadów stał się z miasta docelowego, miastem przelotowym, gdyż tory przedłużono do Przeworska (na zdjęciu budowa tej linii. W tle widać rozwadowski dworzec). W czasie I wojny światowej Rosjanie poprowadzili linię Rozwadów Lublin. Wtedy też Rozwadów stał się ważnym węzłem kolejowym. Dziś już nie ma tak dużego znaczenia dla kolei. Budynki dworca popadają w ruinę, a ich remont opóźnia się z roku na rok.
W Rozwadowie obok dworca istniał niegdyś park, zwany kolejowym. Oprócz lasku Młodyń było to główne miejsce organizowania zabaw i festynów. Na co dzień można było tam również zagrać w kręgle, które dawniej były dużo popularniejsze niż dziś. Przed wojną w Rozwadowie mieściło się kilka kręgielni.
Warto również wspomnieć o kolejce jeżdżącej przez rynek. Kiedy po pierwszej wojnie, rozpoczęto odbudowę kraju, potrzebowano dużo drewna. W Charzewicach, przy dzisiejszej ulicy Sandomierskiej (po prawej stronie idąc od rynku) był tartak, a w okolicach rozległe lasy, jednak dużym problemem okazał się brak skutecznej metody transportu budulca. Utworzono, więc wąskotorową linię kolejową do tartaku na ulicach Rozwadowskiej i Klasztornej. Mały parowóz z kilkoma wagonami przez kilka lat, dwa razy dziennie kursował z drewnem przez miasto. Tartak, początkowo właność Hieronima Lubomirskiego, potem Żyda, po II wojnie został upaństwowony. Wkrótce spłonął.