#2223

Basieńka :3

To niesamowite jaki wpływ na moje życie miały niektóre osoby. To ludzie, którzy byli w moim życiu krótką chwilę albo są do dzisiaj, którzy byli mi bardzo bliscy albo i niekoniecznie.. Mogę teraz udawać, że nie istnieją albo walczyć ze sobą co roku żeby zadzwonić a na końcu jak zawsze tego nie robić. To wszystko nie zmieni już nigdy faktu, że dzięki tym ludziom albo też przez nich, podejmowałam decyzje z których skutkami mierzę się do dzisiaj. Idzie mi różnie. Raczej nigdy nie miałam im tego za złe, byłam tylko zła na siebie, że mam problemy z decyzyjnością i boję się odpowiedzialności za to co w życiu wybieram. Minęło już kilka miesięcy od kiedy chodzę na terapię. Dalej się boję ale zazwyczaj wiem od razu jakie wybory powinny być dla mnie lepsze. Przed świętami podjęłam bardzo dobrą i ważną dla siebie decyzję. Stresowałam się niemożliwie przez 1,5 miesiąca tylko dlatego że oznaczało to zmianę. Teraz mocno fizycznie odchorowuję te napięcie i widzę jak bardzo było niepotrzebne. 1 lutego coś jednak pękło, stres się ulotnił, zaangażowanie 100%, zapisałam się do projektu edukacji zawodowej, w końcu czuję satysfakcję. Od pierwszego dnia nowej pracy czuję ekscytację na myśl o tym co właśnie się dzieje w moim życiu. Poczułam bardzo wyraźnie jak mózg broni się przed nieznanym pomimo świadomości, że to jak wygrana na loterii. Dla wielu osób to pewnie śmieszne i trochę im zazdroszczę, że nie mają mojego problemu, mają za to inne i to ich sprawa co z nimi zrobią. Koniec końców jesteśmy tylko ludźmi i łączy nas więcej niż nam się wydaje :)

Życzę wszystkim żeby nie uwikłali się w życiowe gówno a jeśli już w nim są, to niech nie dadzą się zmylić temu że "w sumie jest miękko i ciepło.. możnaby tu zostać i zmarnować pół życia".