Tymrazem jakieś zdjęcie z tego roku, oj muszę uzupełnić zapasy zdjęć, bo pomału mi ich brakuje.
Muszę też wyrobić w sobie jakiś nawyk pisania tutaj postów, bo ostatni był ponad miesiąć temu.
Maj zapowiadał się słonecznie a tu klapa. W piątek na jeździe miałam mieć Bonę, ale zamieniłam się z Oliwią :D i miałam Olgidę <3
Kurdę no, lubię tego konia jakoś, sama nie wiem czemu, bo kiedyś jak najdalej od niej.
W 6 na jeździe, jakieś skoki, a raczej podskoki.A za to tydzień temu na skoki miałam Mańka, jak go uwielbiam na zwykłe jazdy i uwielbiam go w boksie, choć podobno jest taki zły i każdego gryzie to my nie mamy z tym problemu.
Choć na skokach i w galopie tak mnie potrafi wkurzyć, że pogrom.
A tymczasem konczę tego posta, bo poczułam zapach jabłecznika, którego sama zrobiłam i jakoś tak mi w brzuchu burczy.
PS: Dla sprostowania to ja na Arishy, bo niektórzy mieli wątpliwości.