tak, "stare dobre czasy".
_____________________________
W szkole nijako, matma cieńko. Lecz żadnego zagrożenia, czego się spodziewałam.
W moim sercu pobrzmiewa melancholia i niepokój jednocześnie. Smutek i radość. Słońce i deszcz. Jest źle. Jest dobrze. Strasznie pusto jest, niech w końcu zaczną się wakacje... Chcę się już oderwać od tej szarej rzeczywistości.
Zaczęłam kolejną książkę. Już dostaję szału, niech mi tą bibliotekę otworzą!
Mam zamiar dziś w nocy analizować swoje życie i nie myśleć. Ech, ten paradoks. Ostatnio zaczęłam się "wyłączać" i nie wiem czy to przypadkiem nie przez to że nie myślę, hm? Odizolowuję się od ludzi. Chyba.
I co z tego wszystkiego wynika? Nic właściwie, głupia jestem i tyle. Nawet nie potrafię mówić z sensem gdy myślę. Zaraz idę się położyć i przeczytam tą książkę do końca bo znów krótka jest, cholera.
i po co ja to w ogóle piszę?