Lukrowym milczeniem wymalowane nasze buzie,
obtoczone w słodkiej posypce, przypruszone
przyprawą do piernika.
Twoje oczy udają zimę skutą lodem, moje niesforne
źdźbła trawy wysuwające się spod śniegowej pieżyny.
Tak mnie usypiasz w te chłodne wieczory, tak miło
szepet Twój słyszeć na dobranoc, na dzień dobry,
a może na zawsze
/rogaliki francuskie w letni poranek, co zapleciony został w przeszłość dzięki jednej kliszy/