

W trzy dni sześć trupów z powodu chuci dwójki nastolatków. Czyli dramat mistrza Shakespeare'a w skrócie.
Okno jednej z kamienic na poznańskim rynku przypomina mi balkon Julii w Veronie we Włoszech. Piękne miejsce. Zarówno jedno jak i drugie.
Śmietnik, kamera ochrony oraz puszka z kablami zostawione specjalnie. Nie ma co pudrować pieprzyków rzeczywistości, a złoszczenie się na rzeczy, na które nie ma się wpływu jest pozbawione sensu.
W Weronie
Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu -
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy od ogrodów,
I gwiazdę zrzuca ze szczytu -
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea, ta łza znad planety
Spada i groby przecieka;
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I że nikt na nie nie czeka!