znowu fotka z Seven
babski wieczór jak najbardziej na tak
chociaż zawsze mogło być lepiej
niedziela o 11 msza w Arcugowie
później przyjęcie w Oborze
nie było tak źle
czas szybko mijał
czyli 50lecie zaliczamy do udanych
do domku wracałam z Bartusiem Mąką (Szerszeniem) i kimś tam
no i ogólnie cały wieczór z Nimi
i pierwszy raz w życiu grałam w bilarda
także godne zakończenie tygodnia
poniedziałek od rana szpital
później Arcugowo
wtorek szpital
środa szpital
jutro w końcu się wyśpię
przed 10 nie radzę do mnie pisać ani dzwonić bo się wścieknę
no to o 12 pogrzeb
tymczasem idę spać
bo jak śpiewały smerfy
"we śnie nie ma granic"
zobaczymy co przyniesie czas
ale już się nie łudzę
wyczuwam że ostatni raz już był niestety