
"Nadal choruje. Z tego nie da sie od tak wyjsc. Nadak czasami siade i... Po prostu nad soba rycze, bo w lustrze widze otyla osobe, bo wracaja glosy.
Szczerze? Chyba nie. Bulimia niszczy. Ani w bulimii ani w anoreksji nie chodzi o pokarm i wage, serio. Chodzi o stosunek do siebie. O zbyt duzy perfekcjonizm. O dazenie do "idealu". O brak akceptacji. O problemy z wyrazaniem uczuc. O chec pokazania innym, ze nie jest sie slabym.
Czasami to tylko glod milosci.
I kurwa, to toczy sie w glowie, cialo to tylko wyraza. I mozna wrocic do normalnej wagi i jesc po ludzku, ale naprawienie mysli, zaburzonego obrazu siebie, nauczenie sie ze zasluguje sie na milosc i szacunek mimo wad to trudniejsza sprawa. To walka z wlasna psychika, ktora targa milion sprzecznosci. I malo kto naprawde rozumie istote zaburzen odzywiania"
Do widzenia, znikam.
czasem do was zajrzę.