Czuje, ze od mojego wyjazdu do Austrii wszystko sie zmieniło...
Wiem, ze niektóre, mógłbym nawet powiedzieć, ze sporo z tych zmian zależy ode mnie...
Tam wszystko było inaczej, ale nie miałem na to wpływu. Teraz wróciłem i wciąż jest podobnie. Ciągle tylko praca i praca. Nie powiem żebym był niezadowolony z tego, ze pracuje, daje mi to pewna satysfakcje i cos mi mówi, ze dobrze robie, mimo że jeśli chodzi o sama prace tez nie jest do końca tak jakbym chciał żeby było, ale to tez sie niedługo zmieni. Ale to nie do tego dążę w tej notce. Bardziej chodzi mi o moje życie po pracy, którego może nie jest za dużo, ale jednak trochę jest. Ale co z tego i tak nic z tym życiem nie robie. To jest najgorsze. Na początku fakt faktem, kiedy nadchodził weekend chciałem odpocząć wyciszyć się trochę. Teraz jest trochę inaczej, chciałbym gdzieś wyjść, z kimś się spotkać, a w efekcie i tak sobie odpuszczam, sam nie wiem dlaczego... Mało tego mam nieodparte wrażenie, że ranie ludzi, którzy są mi bliscy. A może już nie, może to już się stało i teraz wszyscy mi się odwdzięczają. Jedno, czego nie mogę sobie wybaczyć to, to że mówiłem, że nie mam czasu. Czasami faktycznie go nie miałem, ale innym razem wystarczyłoby się trochę postarać i czas by się znalazł. Odkładałem różne spotkania na później, kiedy faktycznie mogło do nich dojść. Kiedyś żyłem tak jakby to później mogło nie nadejść.
Czy kiedyś będzie chociaż podobnie do tego jak było kiedyś?
Przepraszam Was za mój rzekomy brak czasu.
A teraz mój ulubiony cytat z filmu "KSU - Legenda Bieszczad, legenda rocka"
"Picie, krycie, borsuczenie... Ale to było piękne"