[i]"Pustka. Pustynia. Nic. Ja sam tutaj jestem. Ja sam."
— Witold Gombrowicz[/i]
-----
Życie jak życie, nie ma czym się zachwycać. Wieczór jak wieczór, więc nie ma czemu się dziwić, że jest teraz, w tym momencie ze mną tak a nie inaczej. Hej, wyjdźcie wszyscy, jest mi dobrze tak, jak jest, bo do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Hahaha. Jedyne, czego chcę od wielce szanownego świata to święty spokój, tak, aby można było bez przeszkód SIEDZIEĆ i MYŚLEĆ, a kiedyś, kiedyś wreszcie coś ZROBIĆ. Wstać i wyjść, w sensie.
Hej, ja nie mam absolutnie żadnych problemów. Ja mam tylko drobniutkie lęki i ogromne zniechęcenie. I sałatkę meksykańską z psychiki, Rów Mariański wypełniony pragnieniami i 0 (słownie: zero) jakiejkolwiek motywacji, żeby ruszyć tyłek i coś pożytecznego (dla siebie, guzik mnie świat obchodzi) zrobić.
Zatem siedzę, zatem myślę.
Taa, witam.
Nie chce mi się.
Wrzos zwyczajny. No zwyczajny, mówię. Cholera.