W sumie to juz sama nie jestem pewna... Ale wiem, ze napewno nie moge przebolec tej aborcji, ktorej dokonano na mnie bez mojej zgody. Tej emocjonalnej aborcji.
"- No idz za nia, przekonaj ja.
- Po co? I tak wroci"
Nie, nie wroci. Moje sny znowu mnie dobijaja. Moze jednak gdzies wyjde... przydaloby sie wykonac telefon, no, ale nie moge.
Stuttgart, lipiec zeszlego roku.