PAMIĘTNIK CZ.4
26.07. 2011
Dzisiejszy dzień był cudowny. Nie mam siły go opisywać, ale było naprawdę miło. Co prawda jeszcze się nie skończył, bo jest dopiero 19.00 ale nie mam już na nic siły. Rodzice wraz z ciocią, wujkiem i Martynką pojechali do kina na jakąś bajkę. Chcieli sprawić Martynie jakąś niespodziankę. Udało im się. Dziewczynka była zachwycona takim pomysłem. Ja odmówiłam brania udziału w tej wycieczce, jestem zbyt zmęczona, ale mam nadzieję, że bawią się świetnie.
Odwołuję to wszystko co napisałam wcześniej !! To najgorszy, NAJGORSZY, dzień w moim życiu. Nienawidzę go, nienawidzę, NIENAWIDZĘ.
Moi rodzice... ciocia, wujek, Martynka. Wracając z kina, mieli wypadek. Oni wszyscy.. nie żyją. Tak po prostu. Przez jakiegoś pijaka, który wsiadł za kierownicę, będąc pijanym niemalże do nieprzytomności.
Jestem sama. Jestem sama w tym świecie. Nie mam już nikogo, nikogo.... Moi rodzice.. Tak bardzo bym chciała móc porozmawiać z nimi chociaż przez minutę. Móc im powiedzieć jak bardzo ich kocham, jak bardzo przepraszam za te wszystkie kłótnie, jak bardzo ich żałuję. Chciałabym im podziękować za to, że zawsze byli. Tak. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Oni byli przy mnie zawsze, tylko ja nie chciałam pozwolić na to, żeby mi pomogli. Te wszystkie kłótnie to moja wina. Gdybym tylko mogła cofnąć czas.... Ale nie mogę ! Nic nie mogę !!
Biedni rodzice. Wujek, ciocia. A Martynka ? Przecież miała przed sobą jeszcze całe życie. Nie, nie, nie. Nie rozumiem. Jak Bóg mógł mi zabrać wszystkich moich bliskich ? Czy wiesz kochany pamiętniku jakie to uczucie ? Siedzieć w domu, przed telewizorem, z uśmiechem na twarzy. Nagle ktoś puka do drzwi. Otwierasz, wydaje ci się, że to twoja rodzina, wraca do ciebie, wydaje ci się, że spędzicie miły wieczór. Otwierasz drzwi. Dwóch policjantów. Wydaje ci się, że może pomylili adresy, ale nie. Słyszysz pytanie "Julia Nadzieja ?" potwierdzasz, pytasz się o co chodzi i słyszysz wyrok padający z ust policjanta. "Twoja.. twoja rodzina nie żyje, zginęli w wypadku samochodowym. Bardzo nam przykro... Teraz muszisz pojechać z nami". I nagle zawala ci się cały świat. Zaczyna kręcić ci się w głowie, krążą w niej różne myśli "Oni kłamią. To nie może być prawda. To żart, tak ? Nie wierzę". Aż w końcu patrzysz na twarze policjantów. Są poważne, cholernie poważne. Zdajesz sobie sprawę, że to prawda. Zdajesz sobie sprawę, że twój świat już nie istnieje. W głowie kręci ci się coraz bardziej, masz ochotę zwymiotować, zaczyna robić ci się ciemno przed oczami, upadasz, tracisz przytomność. Ale tylko na chwilę... nie uciekniesz przed bolesną prawdą.
Musiałam wziąć się w garsć. Łzy płynęły po moich policzkach strumieniami, moja dusza rozpadała się miliardy kawałeczków, mój wszechświat się zawalał, ale szłam u boku policjantów do tego radiowozu. Przed wyjazdem zabrałam tylko ciebie i długopis. A teraz siedzę na komisariacie w jakiejś durnej poczekalni czy chuj wie czym i czekam na swój wyrok. Nie wiem w ogóle po co siedzę tutaj. Niech mnie już zabiorą do tego domu dziecka. Wiem, że właśnie tam trafię. Przeciez nie mam już rodziny, nikt mnie nie przygarnie. Za parę dni kończę 16 lat. Będę musiała wytrzymać tam tylko dwa lata. Dam radę, nie ? Na pewno dam. Nie przeraża mnie to, że trafię do domu dziecka, najbardziej przeraża mnie to, że już nigdy nie będę mogła porozmawiać moimi bliskimi. Ich dusze powędrowały już do nieba. Tak, sądzę, nie, ja wiem, że trafiły właśnie tam. Zostały po nich tylko puste ciała. Ciała bez dusz. Ciała te są jedynym śladem tego, że moja rodzina chodziła kiedyś po tym świecie. A niedługo i one znikną. Zostana zakopane głęboko w ziemi. Ostatni raz zobaczę je za parę dni. Choć wiem, że ich dusze gdzieś tam żyją, to kiedy sobie pomyślę, że ich ciała będą leżały zakopane głęboko pod ziemią i unikną rozkładowi, to po prostu mam ochotę rozpierdolić wszystko co stanie mi na drodze. To tak boli. To tak cholernie boli. Nie rozumiem czemu, czemu właśnie oni ? Mieli przed sobą jeszcze całe życie. Ja... ja nie dam sobie rady bez nich. Nie dam rady iść przez życie bez najbliższych. Mój świat już nie istnieje. Moje życie skończyło się dwie godziny temu, wraz z odejściem mojej rodziny. Jedynym pocieszeniem dla mnie jest to, że wiem, jestem po prostu pewna, że są szczęsliwi tam gdzie są. Może się niedługo spotkamy ? Nie chcę żyć w świecie bez nich. A może tak po prostu miało być ? Może nic nie dzieje się bez przyczyny ? Cóż, nie zmienię już przeszłości, ona po prostu jest. Ale mogę zmienić przyszłość.
Będę silna. Będę silna dla nich. Wiem, że chcieliby abym żyła dalej. Nie będę rozpaczać. Poradze sobie. Jestem w końcu córką swoich rodziców. Oni nigdy się nie poddawali i ja też się nie poddam.
Inni zdjęcia: 1541 akcentova944 photoslove25Kolarka czy kolarzówka ? ezekh114niedzielnie locomotivLisek ajusiaAlpy ajusiaEhh patusiax395Ja ajusiaTrw damianmafiaAqa park bluebird11