Alice in Chains
Tak pięknego dnia nie było już bardzo długo... O 7 rano powitało słońce, ogrzewając twarz i ręce, kit z tym, że pół Goławca widziało mnie w pizamie ;P.
Popołudniowy spacer z Hadesem. Zamiar? Bieganie za piłeczką wzdłuż łąk. Efekt? Para kretynów, którzy widząc me zamiary bezczelnie stanęli w pobliżu ze swym kurduplowatym psem, żebym tylko nie spuśiła swego :/. No wielce zabawne, uśmiałam się po pachy.
Ogólnie, od dawna nie rozmawiałam z nikim poza sobą i Tobą i czuję się... Lekko zacofana w relacjach znajomościowych...
Ostatnie dni przywołały też kilka wspomnień związanych z utratą czworonożnych przyjaciół i jakoś tak... Człowiek dziwnie się czuje jak zliczy ile już ich było, ile odeszło, ile się z nimi przeżyło i jak bardzo można tęsknić za zwykłą, małą czarną włochatą kulką na czterech nóżkach... To tak jak z ludźmi. Nagle dowiesz się, że ktoś z otoczenia umrze i pada stwierdzenie "Ale jak to?! Przecież on był tu od zawsze!". No właśnie. Człowiek przywyknie, że ktoś jest i potem nagle szok, bo go zabraknie. Jak to kurka możliwe, że mojego psa, kota czy rybkę dopadła starość? Przecież on był tu od zawsze... I nie wpadnie nam do głowy "właśnie, od zawsze, to pomyśl, ile ty masz lat, a zrozumiesz, ile już on jest z tobą". Tylko jest jedno "ale". Nie dla każdego starość oznacza coś strasznego. Dla niektórych to po prostu kolej rzeczy, niektórzy tego wprost nie zauważają. Skoro taki dziadek nie czuje się stary, umierający, to po co mu to uświadamiać? Jest szczęśliwszy w swojej wiedzy/niewiedzy. To po cholere uświadamiać to kotu ^^? Kiedyś, mój 10 letni wówczas kot chory na nerki, z problemami pęcherza, bezzębny nie uważał się za chorego i dalej siedział na swym podeście mocząc się, dalej chrupał dziąsłami suchutki chleb. Aż w końcu dziad wstał, poszedł i zwiał do kogoś innego, niewdzięcznik ;P. Tak to jest u zierząt. One daną kolej rzeczy biorą za coś oczywistego. Pies straci nogę, to nie siada na dupie i nie narzeka "ucięli mi nogę, co ja teraz pocznę", tylko uznaje to za kolej rzeczy i biega na trzech, nie zauważając, że jest kaleką. Nie uznaje się za gorszego. Tego ludzie powinni się nauczyć. Czerpać z życia jak najwięcej radosnych chwil i nie załamywać się głupim niepowodzeniem. Owszem, stado może odrzucić go jako słabszego, ale on sam? Phi, nie to nie, łaski bzu, mnie jest dobrze jak jest.
Kochać zwierzę, to biec z nim na ratunek, nie zawrzając na to, ile waży, jak pachnie, jak ze strachu capnie zębami. A nie schować dupę w swoje sprawy, które są ważniejsze a po jakimś czasie trąbić na prawo i lewo jak to nam go żal. Wiadomo, gdzie sobie taką "miłość" można wsadzić ;). Nawet u najperfidniejszego i najbardziej obrzydliwego człowieka widziałam łzy po stracie psa, przemilczenie ogromnych kosztów leczenia, więc wiem, że gadanie o tym "jezu, jaki on biedny" pokazuje, że robi się to na pokaz, a prawdziwe czyny zostają przemilczane, bo nie robimy tego, by się światu przypodobać, ale bo tak nakazuje serce.
Tak zwględem wspomnień i teraźniejszości ^^. Tak tak, pełen bulwers ;P ;)
A odbiegając od tematu, zbieram na nową klatkę Sabusiowi. Jacyś chętni na datki ;P?
Idą walentynki i wali mnie, że wszystkich wku*wiają serduszka na oknach sklepowych ;P. A za stwierdzenie "no, ale ty nie lubisz takich bzdet" następnym razem zadusze mopem ;P. Mam się czym a raczej Kim chwalić, mam od dłuższego czasu, to się jasna cholera, będę ;P. Niachachacha! Pamietajcie drogie dzieci, miłość to choroba psychiczna, nie ma na to lekarstwa ;D. I dobrze mi żyć w takim zwariowanym świecie ;P
PS.: Zdjęcie przedstawia Hadesa po ubiegłotygodniowej kąpieli ;)