Dzis kolejny dzień kiedy upadam. Nie umiem tego wyjasnic. Płaczę..znów. mialo wyjść wszystko na prostą a mi nadal nie chce się żyć. Łzy same napływają do oczu, ja już nie chce, to mnie męczy. Nie ciesze się życiem tak jak kiedyś. Moje szczęście dawno odeszło. Czuje się taka niepotrzebna i zbedna, mimo, że otacza mnie tylu wspanialych ludzi. Jak wmówić samej sobie, że ma się po co żyć. Czasem wmawiam sobie, że mam na nią zajebiscie wyjebane a tak kurwa nie jest..cierpię jeszcze bardziej. Ten ból jest okropny. Rozpierdala mnie od środka, zabija wręcz. Są takie dni kiedy to wszystko wraca i wlasnie wtedy znow mam te same pierdolone mysli. Że łatwiej kurwa bylo by zniknąć stąd i to wszystko przestaloby boleć. Może kolejny raz jestem tchurzem ale to boli bardzo mocno..za mocno. Podobno jestem twarda, podobno..podobno taka jedna mnie kochała.
Missing someone.
Diox-telefon.