Dziś wracam do szanownych państwa wraz z moją twórczością. Mianowicie dziś będzie piosenka. Pisana pod wpływem chwili i poprawiana godzinami. Dalej nie jestem jeszcze w paru momentach zadowolony, ale nie jest źle. Mam nawet melodię, ale zaśpiewam ją tylko jednej specjalnej osobie...
"Zastrzeliłem"
Zastrzeliłem Ciebie szybko, prawie bezboleśnie
Chciałem zemścić się za wszystko co złe
Umierałaś w mych ramionach, w oczy patrząc mi
Powiedziałaś słowo "Kocham"... Jak mi teraz wstyd
Przeleżałem trzy godziny, ciągle tuląc cię
uciekałaś mi przez palce, wśród kałuży krwi
Nie wiedziałem co mam zrobić, w którą stronę biec
Zagubiłem się w domysłach, strzeiłem sobie w łeb
Obudziłem się w środku nocy, na u stach krzyk wciąż brzmiał
Zrozumiałem że to był tylko sen
Odnalazłem Ciebie obok, twoją ciepłą dłoń
Nie chce Ciebie nigdy stracić, zawsze przy mnie bądź...
To tyle jeśli chodzi o artyzm na dziś. Dalej już będzie tylko pieprzenie starego pierdziela...
A kto chce to i tak posłucha. Jak zwykle wyszło że mam więcej szczęścia jak rozumu i rozwaliłem Bartka w 8balla xD
Dziwnie się dzieje i jeszcze dziwniej układa. Nie wiem już co do końca jest prawdą a co nie...
Czy my na prawdę istniejemy? A może to jakiś chory, popierdolony sen jakiegoś kosmity. Sen który przecież i tak się skończy...
Nie wiem już czy ludzie na których patrzę, z którymi rozmawiam, których czuję są prawdziwi czy to tylko ułuda
Nie wiem, gubię się, kluczę i staram zgubić pościg myśli który i tak mnie w końcu dopadł...
Boję się że obudzę się w białym pokoju pełnym instrumentów medycznych... nie chce
Po co mi to po co mi mózg
po to bym zadręczał się myślami?
To dobre. Nie chcę widzieć, nie chcę czuć...
CZY TO KONIEC JUŻ?