Ja pierd.dole tylko ja mogłam napisać nową, długą notke po czym zapomnieć wcisnąć "zapisz" i notka poszła się je.bać no gratulacje -.-. Eh..jeszcze raz od początku.
A więc..
Kochani witajcie w nowym 2013 roku. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić i myle się z poprzednim rokiem, jak zapewne większość z Was.
Jeśli chodzi o miniony rok to z pewnością był najbardziej ekscytujący, najbardziej obfity w wydarzenia, pełen uśmiechów ale i smutków rok. Mogę śmiało stwierdzić, że nie był nudny, ale czy przez to najbardziej udany? Tego nie byłabym akurat taka pewna, zwłaszcza jeśli chodzi o końcówkę roku.
Chciałam podziękować wszystkim, którzy w poprzednim roku zamienili ze mną wiecej niż 10 słów, a z racji tego że jest sporo takich osób nie będę tutaj nikogo wymieniać bo i tak pewnie nie wymienię wszystkich (oczywiście nie celowo). Szczególne podziękowania należą sie jednak najbliższym mi osobom (rodzinie i przyjaciołom) z którymi spędziłam mnóstwo cudownych chwil i którzy spowodowali, że tamten rok nie był do końca taki chu.jowy jakim mógł być. Dziękuje za emocjonujące plenerowe koncerty, za niejedno karaoke, za wspieranie mnie w zeszłorocznych postanowieniach, za codzienne bieganie ze mną po 6-7 kilometrów, za codzienne towarzyszenie mi na siłowni, za wszystkie imprezy te duże i te małe, za każdą rozmowę, spacer, za ocieranie łez spływających po moich policzkach, za udaną komunię Wiki, za cudowne wakacje nad morzem, za wszystkie ogniska i grille, za wszystkie plenerowe popijawy, za to że wspieraliście mnie podczas każdej rozmowy o prace, za trzymanie kciuków, za dawanie mi cynków o wolnych posadach, za zaj.ebistego sylwestra, za to że po prostu wciąż jesteście. Nie będę wspominać tutaj o złych aspektach 2012 r. bo nie jest to miejsce i czas na takie wyznania, ale dziekuje tym którzy wspierali mnie w tych trudnych dla mnie momentach i którzy nadal pomagają mi przejść przez to wszystko. Naprawde nie wiem jak wam dziękować i nie wiem co bym bez Was zrobiła. Mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb. Jeszcze raz dziękuje Kochani ! *
A teraz przejdźmy do mniej poważnych rzeczy. Jeśli chodzi o samego Sylwestra to nie mogłam wymarzyć sobie lepszego. Oczywiście mam wstręt do alkoholu (znak że wątroba musi odpocząć), ale wcale się sobie nie dziwię. Tak to jest jak się wypija morze wódki i miesza wszystko z wszystkim jak popadnie. Nie wiem jak mogłam popić kieliszek czystej burbonem z colą. Nie wiem jak mogłam pomieszać burbon z wódką, piwami, winem, szampanem, a do tego zafundować sobie wściekłe psy. Żebyśmy tylko pili, ale nie...Nie ma to jak wrócić o 6 rano do domu i w zasadzie nie pamiętać tego, nie ma to jak spać 4 godziny, nie ma to jak wstać i być dalej naj.ebanym, nie ma to jak umierać cały następny dzień. Przerosły mnie wydarzenia z tamtego dnia, nie mam pojęcia skąd nagle wzieło się tyle osób ale teraz wspominam to wszystko z uśmiechem na twarzy, bo jak to ktoś powiedział "jak się bawić to się bawić, drzwi rozje.bać nowe wstawić". Mam nadzieje, że sylwester był zapowiedzią tego roku i że wszystko bedzie takie jak sobie wymarzyłam. Oby ten rok był po prostu jeszcze lepszy od poprzedniego, oby dobrych wspomnień było więcej niż tych złych. I tego i sobie i Wam moi drodzy życzę.
Tym optymistycznym akcentem kończe pisać (po raz drugi) tą notke i szlag mnie jasny trafi jak to się nie doda .
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, miłego wieczoru i do nastepnego razu.