Czy jestem Pana a Pan mój, mój drogi?
Czyśmy ze sobą na nowej już drodze?
Niepewne było to pytanie we mnie
gdyśmy witali wzrastające słońce
po nocy pełnej rozmów i milczenia.
Czyś się domyślał co rodzi się we mnie
jak ja śledziłam co w Tobie odżywa
gdy oczy nasze mówiły za usta
z oddechu drżenie przejmowały dłonie...
Nie jestem Pana i Pan nie mój... drogi
lecz świt był nasz.
Nie mamy przyszłości,
mamy wieczność świtu.
Kochasz ją przecież chociaż mnie - inaczej,
mnie przecież kochasz lecz i ją - odmiennie
zgadzam się na to - i na mnie ktoś czeka
niełatwo znane zmieniać na nowe
wiemy to oboje ale bez radości...
Nie jestem Twoja i Ty mój nie jesteś
lecz tam przez chwilę na porannej łące
słodki świt wstawał spoza Twoich ramion
witany ufnie jak kiedyś przed laty
gdy miałam wiarę w dobre zakończenia.
Teraz mam wiedzę, że chwila jest jedna
z chwil tych buduję więc, jak umiem, życie
nic mi po złudzie nierealnych pragnień
chcę być przytomna
lecz to zapomnienie w Twoich objęciach
dało ukojenie
dziękuję Ci za nie
I Ty je zabierz
ode mnie
w podzięce
To będzie nasze
zawsze
i nic więcej.
K.Miller