jestem zła naprawdę, czy on w ogóle patrzy na moje potrzeby? w czasie kłotni sobie gdzieś lazil, teraz pogodzeni a my ciągle osobno. Zawsze znajdzie sie inna rozrywka, sport.......................... w pracy nie piszemy, gdybym o nic nie zapytala nie bylo by rozmowy. Ciągle impreza. I wie, ze mi cięzko. Nie robi nic bym czula się lepiej, zapewniona. Nie zadzwoni. Nie popisze ze mna. Nie zapewni o niczym. Jest mi przykro, bo mam wrażenie ze on ma mnie w dupie. Tak jak w kłotni się odwraca dupą, tak będą razem ma gdzieś by mi coś zrobic do jedzenia, napisać mi wiadomosc, zadzwonic....... ma w dupie, ze sie stresuje... w ogóle nie czuje, że sie stara. Nic. Po prostu kurwa nic. jak to wyrzucam, chce mi sie wręcz płakac. Nie zaslyzulam na to by mnie olewac, nie dbac, nie nagradzac, nie brac pod uwage moich potrzeb. Łazi drugi dzien gdzies po imprezach, mimo ze to dla mnie trudne ale nie chce robic afer. I co? gówno................. bo nawet nie umie ze mna chwile popisać, mimo ze mi cięzko. To wszytko pojebane. Nie wazne czy sie realizuje, pracuje, cwicze czy po prostu nic nie robie jego postawa jest taka sama. Poradniki mozna o kant dupy rozbic. Jak ja wychodze z imprezy, to on zawsze jest zły. Ja nie mogę mówic ze jestem zła z jakiegoś powodu bo przecież psuje mu humor............................................... człowieku, mówisz ze kochasz, ale czy patrzysz ze mi ciezko niewiedziąc co robisz i z kim?