dnia wczorajszego w godzinach porannych, gdy słońce próbowało się przebić przez gęstą warstwę szropodobnych chmur, postanowiłem, że wykorzystując swoją wiedzę na temat jakże nie łatwego komponowania i sklejania ścieżek audio, oraz znikomych zdolności wokalnych, nagram dzisiaj potocznie mówiąc "kawałek"...
żeby nie zrobić jak do tej pory błędu, a mianowicie wykonując mało dokładnie swoją prace zwanej dalej fuszerką, założyłem sobie, że muszę się tym razem bardziej przylożyć do tej czynności przy okazji będąc jakże niewyobrażalnie natchniony weną, która przybywszy nie wiadomo skąd spadła na majestat mój...
tworząc jakże rozpalającą moje serce fonię, tak się zasiedziałem, że robiąc zwrotkę pierwszą, prawdopodobnie przyszłego hitu, gdyż z takiego założenia własnie wychodzę, nie zauważyłem kiedy czas okrutnie przy pomocy zegarka przesunął dużą wskazówę wcześniej wymienionego urządzenia z pozycji oznaczonej cyfrą 3 na pozycję nr 9...
co za tym idzie robiąc jedną zwrotkę przez tak długi czas, stwierdziłem, że absolutnie nie jestem zadowolony z uzyskanego rezultatu i postanowilem, że stworzę wszystko jeszcze raz...
a tak wgl to jest jak na razie gitez:) być może od poniedziałku wale na tydzień do Łodzi:)
z tych mniej przyjemnych rzeczy mogę napisać, że na wczorajszym treningu wybiłem środkowy palec lewej ręki:)
zajebiaszczo jest spuchnięty:)
dobra kończę, bo starczy tego pisania...
jeśli w w/w wpisie są błędy jakiekolwiek, albo ktos nie zrozumial treści, to sory:D
CIAPERA!