Ostatni rok był dość ciężki i się przyznam.
Nie że na rap zgarniam winę i na hajs się ślinię,
lecz przez to rzuciłem szkołę i dziewczynę, i byłem złym synem.
Jestem sadystą w graniu swoim bliskim na nerwach.
Podniosłem się, upadłem, chwile były tego warte,
bo za chuj nie muśniesz szczytu, jeśli nie bywałeś na dnie.
Mam jaja a nie wydmuszki, więc nie mów kto ma do bragga prawo.
Pewnie teraz sobie myślisz "no ładnie",
a każda była określa to co było między nami nieładnie.
Jak nie poznasz mocnego bólu, każdy będzie mocny.
Uzależnienia są straszne i znam to zbyt dobrze,
były miesiące, że w gardło mógłbym wlewać cokolwiek.
Ja sobie radzę, mimo, że czasowo słaby ze mnie facet.
Odeszła przez moją zazdrość i chlanie,
mimo, że przestałem pić już nie będzie nas dalej.
Nic tak nie boli jak na sercu rozdrapana blizna.
Ludzie dają pewność siebie, energia jest we mnie wielka
i nawet chętnie na koncertach fanów nosiłbym na rękach.
Nie masz fanów pod sceną, no to daj mi pizduś majka.
Oddech biorę, a nie siano, bo moim fanom
chcę dać więcej niż tylko pracę, tu emocje za nią staną.
W kolejnych notkach:
Ostry, Hades, Polska Wersja, Hans Solo (dopóki jestem), Kaen (kartka z pamiętnika), Solar&Białas ft Zeus (z nieba nie spadło), VNM (nowa plyta), Buka, Kubiszew, Pih, Wuzet