Mysza się dzisiaj położyła koło mnie na łóżku, zazwyczaj leży na butach przed drzwiami. Zrobiłam jej kilka zdjęć. Cały dzień się opierdzielam, nie ruszyłam majcy. Oglądam filmy, jem, śpię i tak dalej. Nie czuję się najlepiej, mam ochotę opowiedzieć komuś o całym moim życiu, wyrzucić to z siebie wreszcie. A co jeśli to ja dźwigam sens, którego łakniesz? O rany, chcę z powrotem ferie i wolny cały dzień. Spanie do dwunastej, siedzenie z dzieciakami, później do Janka i tak codziennie. A teraz po szkole wszyscy mają jakieś szkoły muzyczne i inne gówna. A ja z moją niezrównoważoną psychiką walczę z napadami depresji. Muszę wziąć się w garść, przestać narzekać.