photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 31 MARCA 2012

Tears

Czasem ludzie nie chcą o czymś pamiętać. Na pewno macie takie wspomnienia, o których chcielibyście jak najszybciej zapomnieć. Po przeczytaniu poprzedniego zdania, pewnie je sobie przypomnieliście. Dziwne, prawda? Kiedy chcemy coś pamiętać, zapominamy o tym. Kiedy nie chcemy czegoś pamiętać - pamiętamy aż za dobrze. Dlaczego? A może raczej - po co? Nigdy tego nie rozumiałem, i nigdy nie zrozumiem.

 

Co było moim błędem? To bardzo długa historia. Moim błędem była chciwość. Minęło tyle czasu, że czas najwyższy to z siebie wyrzucić. Jeśli chcecie wiedzieć o co chodzi - usiądźcie wygodnie, i przeczytajcie. To kartka wprost z mojego pamiętnika. A raczej trzy kartki.

 

Tychy, 1.01.2010

 

Zacząłem trening na wyskok. Tak, chcę skakać jeszcze wyżej. To nie będize proste zadanie, ale na pewno możliwe do zrealizowania. Kiedy, jeśli nie teraz? Pierwszy stycznia to idealna pora na to, aby sobie coś postanowić. Ja postaowiłem, że do końca wakacji zrobię młynek. Tak, młynek. To nie jakieś wielkie osiągnięcie, bo nie brakuje mi już do niego dużo, ale te dodatkowe 10, może 15 centymetrów wyskoku bardzo mi w tym pomoże. Jumpsoles już przygotowane, teraz trzeba tylko się za siebie wziąć.

Ze spraw codziennych - Dziś pierwszy raz wykręciłem 360! Tak, w końcu się udało! Regulaminowy kosz, na sali w podstawówce. Cholera, człowieka zżera duma kiedy jest w stanie wyskoczyć, obrócić się o te 360 stopni, i jeszcze włożyć piłkę do kosza! Szkoda tylko że druga próba nie wyszła. Cóż, może to był tylko ten "lucky jump" który zdarza mi się od czasu do czasu? Możliwe, ale to niesamowite, że moje ciało w niektórych momentach działa ponad swój limit. Te lucky jumpy zdarzają się coraz częściej. A to mnie niezmiernie cieszy. Drzemie we mnie jeszcze jakiś potencjał, i mam zamiar wycisnąć z niego co się tylko da.

Martwi mnie tylko szkoła. Treningi są dla mnie od niej dużo ważniejsze, przez co trochę się opuściłem w nauce. Szczególnie jeśli chodzi o matmę. A to nie jest nic dobrego - Biegunowa mnie zabije jeśli będę miał gorsze wyniki. Ale cóż, czasem trzeba wybierać. Dla mnie wybór jest prosty. Od zawsze chciałem  być sportowcem, a na treningach idzie mi coraz lepiej. Dlatego niech ten dzień - Pierwszy stycznia 2010 roku, osiemnastego roku mojego życia, będzie dniem przełomowym.

 

Tychy, 30.01.2010

 

Widać już poprawę! I to sporą. Nie mam ostatnio nawet czasu żeby napisać tutaj cokolwiek. Ale cóż, treningi pochłaniają mnie jeszcze bardziej, szkoła dodaje swoje trzy grosze, a muszę mieć też czas na sen! Haha, mam wrażenie że zapomniałem jak się pisze na klawiaturze, tak wolno mi to idzie! Jedyne co mnie delikatnie niepokoi to to kłucie w lewym kolanie... To chyba znowu ta przeklęta łękotka. W ferie pójdę z tym do lekarza, znowu zrobią USG, i każą trochę odpocząć. Spoko, mi to pasuje, ferie mamy wolne od treningów, a dwa tygodnie odpoczynku powinno wystarczyć. Dzisiaj już prawie się udało. Na sali w szkole, zrobiłem młynek, ale piłka uderzyła w tył obręczy i odleciała prawie do połowy boiska. Cholera, nie wiedziałem że mam aż tyle siły. Poza tym lucky jumpy zdarzają się już prawie regularnie. To chyba przez trening wyskoku. Skaczę już jakieś pięć, może osiem centymetrów wyżej. Celuję w piętnaście, wtedy będzie idealnie! Z dzisiejszych zdarzeń - Dunk na WF'ie nad Klocem zabił wszystkich. Nikt się nie spodziewał że mogę zajebać nad kolesiem który ma 196 cm wzrostu! A tu proszę, ja i moje skromne 183 cm, plus mój (już prawie 100 cm) wyskok dały mu popalić. Jestem pewny że tą lekcje WFu zapamięta do końca życia. Na treningach też idzie mi coraz lepiej. W końcu wiem co to znaczy Defense. Tak, Defense przez duże D. To co grałem wcześniej to było gówno nie obrona. W tym momencie potrafię zrobić milion razy tyle co jeszcze 2 miesiące temu. Grę w ataku dalej opieram na swojej szybkości i skoczności, ale trener powiedział że jak na razie to wystarczy. Gra w obronie jest ważniejsza. I ciekawsza. Bloki z pomocy to to, co lubię robić najbardziej, a dzisiaj miałem ich co najmniej pięć. Poza tym kontaktował się ze mną Greivis! Ten szczwany lis chce przystąpić w tym roku do Draftu! Zobaczymy czy mu wyjdzie. Ale wydaje mi się że da radę. Będę za niego trzymał kciuki! Gdyby nie on, nigdy nie brał bym koszykówki na serio. Nie wiem jak mu dziękować za zarażenie mnie tym bakcylem... Ale coś wymyślę! Pora spać, godzina 23:07... Dawno jej nie widziałem...

 

Tychy, 14.02.2010

 

Zwichnięta rzepka w lewym kolanie. Coś z więzadłami. Nie dotknę piłki do kosza przez najbliższe półtorej miesiąca. Na prześwietleniu wyszły też te mikrozłamania. Chcą mnie posadzić na stole, ale ja tego nie chcę. Kariera koszykarska? Zapomnij. Kariera sportowa? Zapomnij. Życie jeszcze raz postanowiło dać mi w morde. Nie jesteś panem swojego życia, i nigdy nie będziesz. Dlatego teraz stań w kolejce po normalne życie tak jak reszta ludzi, i nie wychylaj się z niej, podążając za tymi Twoimi "marzeniami", które i tak nigdy się nie spełnią. Tak właściwie, czy mi kiedykolwiek się coś udało? Nie, nigdy. I nigdy mi się chyba nie uda. Do dupy z takim życiem. Tak samo jak z tym durnym pamiętnikiem. Poprawienie sobie swojej samooceny? Tak, działało. Do czasu kiedy dostałem kolejnego kosza. Który to już w tym krótkim roku? Po dwóch miesiącach to będzie już... Trzeci. Tak, trzeci. Mamy jeszcze 10 długich miesięcy do końca tego przeklętego 2010 roku. Ciekawe co się jeszcze w nim stanie. Los sobie ze mnie kpi.

 

 

Widzicie błąd? Pewnie tak. Wstydziłem się go, i nadal będę się go wstydził. Nic nie zmieni mojego podejścia do tej sytuacji.

 

Z rzeczy codziennych - jest nie najgorzej. Matura sama się nie napisze, więc staram się na nią uczyć. Poza tym moje kolano znowu trochę szwankuje, ale to nic ponad to co już miało miejsce. Prawdopodobnie lekko naderwałem więzadło w lewym kolanie. Zdarza się, nie poszedłem z tym do lekarza bo wiem co by zrobili - gips na 3 tygodnie. Nie mam ochoty użerać sięz ortopedami. Na szczęście od poniedziałku do środy mam rekolekcje, więc zabiorę się porządnie do pracy - napiszę pracę maturalną, i poduczę się z WoSu. Trzymajcie kciuki, bo matura zbliża się wielkimi krokami... Ale przed maturą czeka mnie jeszcze premiera! Tak, 24 kwietnia gramy na deskach Teatru Małego w Tychach! Cała Non Grata jest niezmiernie uradowana tym faktem. Tak więc trzymajcie kciuki podwójnie, najpierw za premierę, potem za matury. Albo na odwrót! Na maturach przyda mi się więcej szczęścia.

 

Nuta na dziś: http://www.youtube.com/watch?v=5xxQs34UMx4

 

Peace!

Informacje o r33p


Inni zdjęcia: ⁴ dvei329... przezylemsmierc1540 akcentovauroczysko elmar;) virgo123Ich Troje ...... halinamZ zaświatem .... ezekh114Daddy milionvoicesinmysoul980 tennesseelinePamiętniki z wakacji bluebird11